Kostek miał pod oknem dwie pełne kałuże. Widywał światłocienie,
które krzyczały do niego. Rozumiał co drugie zdanie. Nie uczył się
języków obcych. Mówił tylko do lustra.
Spotykał się z Orką - pochmurną rozwódką, błądził z nią kilka tygodni.
Wchodził na brzozy, zrywał jej wróble. W zamian prała mu spodnie.
Na zimę połóż się bracie na dnie swojego łóżka, przed mrozem
uchronią cię puste regały, szklanki, piaskowy sufit.
Otaczał go świat rysunkowy, nieustannie wtórny, zbyt głośny.
Wiórki kokosowe i krzewy na balkonie - podpalał je żeby nie usnąć.
Od dymu miał mętlik w głowie, sznurówki wiązał na oślep.
Zmień pościel, zdejmij z gazu serce i płuca, wyczyść naczynia
i okap. To najlepszy czas by umierać pozornie. Postoję z tobą.
Poczekam do jutra.
Dodane przez Bielan
dnia 27.09.2011 06:47 ˇ
9 Komentarzy ·
733 Czytań ·
|