Ci dwaj już chyba tu od wczoraj siedzą
przy szachownicy pochłonięci grą.
Ten, co nie czuje pragnienia dziewczyny
daremnie muskającej jego dłoń,
i ten drugi, co nie wie nic o skrytych szeptach
ukochanej i gacha za jego plecami,
na oczach chóru szyderców, co rogi
mu przyprawiają - nieźle się nim bawi.
Nierzeczywiści, w poszumie kawiarni,
nie tknięci światłem, dźwiękiem ni powietrzem
w zastygłych minach, niemodnych ubraniach,
niczym z zaświatów przebudzone kukły -
siedzą ci dwaj od niepamiętnych czasów
przy grze nie przynoszącej zysku ani strat
i przegapiając radości i smutki,
szachują siebie tak i wspak.
Kto ich opuszcza, a kto przy nich trwa,
nie dostrzegają w sidłach ślepej gry:
żebraka proszącego o datek jałmużny
ani tego, co zdradę w myślach cicho śni.
Obaj są dla nich równie obojętni
co zeszłoroczny śnieg, co deszcz i co wiatr.
Przy szachownicy wciąż gracze dwaj siedzą,
a obok wciąż się stwarza i przemija świat.
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 01:00 ˇ
703 Czytań ·
|