W deszczowym poranku, na pewnej ulicy
Na piętrze drapacza chmur samotność zagościła
Wczesnym rankiem, pierwsze co robiła
Szybkim krokiem do kuchni pędziła
Lubiła tam samotnie w oknie stać
Przez chwilę czuć, jak tańczy czas
Paląc papierosa, gasząc ogień
Czuła jak płomień na zawsze zgasł
Widząc szarą gamę chmur
W których zagubiła się w codzienności
Za oknem, w kłębie ponurego dymu
Oddalała się, by lepiej pojąć
Kolejny etap skrajności
Często myślała o tym, co kiedyś było
Co nigdy już nie powróciło
I że już nigdy nie będzie tak, jak dawniej...
Dodane przez Granputrefax
dnia 16.07.2011 23:04 ˇ
6 Komentarzy ·
839 Czytań ·
|