Czekam.
Czekam na Ciebie.
Wejdź.
Zdejmij z siebie wstyd
i okryjmy się ciałem.
Niech strumień wody
zmyje z ciał grzech.
Tylko niech nie zmywa
rozkoszy głosu.
Tyś dla mnie najwyższą z gór.
Trudna i niedostępna.
Ja zdobyć Cię chcę.
Dotykasz mnie swoim językiem
zapomnienia.
Zapomnienia, które przynosi żal,
którym karmisz mnie przez tyle lat.
Okrywasz mnie włosami.
Chronić mnie chcesz.
Twoje piersi są dla mnie
wieżami kościoła.
Przywołują do wiary.
Nogi Twoje oplecione w
bukiet róż, ruszają się
w tańcu modlitwy.
Moje słowa pieszczą Twój brzuch,
który jest opasany liliami.
Pieszczotą doznam olśnienia.
Twoje dźwięki rozkoszy
wzywają do czczenia Cię
o złotowłosa piękności.
Połączeni w ogniu kochania
odnajdziemy wiekuistą krainę.
W tej krainie rozkosz rzekami płynie.
My w tej rzecze w ekstazie się wijemy.
Za nami Raj, przed nami Bóg.
Eros prowadzi ten akt uniesienia.
Szczytem uniesienia stajemy się
i tak w gwieździsty smak ust
Twoich w płatki tulipanów zamienimy się.
Wtedy opadniemy i na nowo
rodzić się będzie życie.
Życie z rajskich skrzydeł oplecione.
Jasnością boską na łono ziemskie powróci,
a promieniem ucieknie z powrotem
do Ciebie.
Dodane przez zupa
dnia 13.05.2007 21:13 ˇ
8 Komentarzy ·
650 Czytań ·
|