dnia 06.05.2007 14:49
bardziej przekonywująco niż ostatnio. ale jakoś wrażenie, że grzecznie. że zbyt sterylnie |
dnia 06.05.2007 14:55
:) |
dnia 06.05.2007 15:50
Sterylnie to dobry trop. Zauważ jaka tutaj następuje zmiana: zamiast ogniska domowego, jest ognisko procesora jako najcieplejszy punkt tego zimnego domu. Nowoczesność jest w dużej mierze sterylna. Zamiast metafizyki artefakt, jak w Matrixie. Pozdrawiam. |
dnia 06.05.2007 16:01
ten wiersz "zagadał" do mnie.
bardzo mi się podoba.
pozdrawiam |
dnia 06.05.2007 16:22
Ciekawe.
"szumem wiatraka pełniącego
wartę nad ogniskiem procesora"-
to szczególnie, takie czasy
i puenta.
Pozdrawiam:) |
dnia 06.05.2007 16:25
Trzy strofy bardzo dobre - coś zgrzyta mi w czwartej, ale ogólnie dobry tekst ! Warto także przemyśleć to, co dzieje się tuż przed pointą ( Ale sie nie czepiam ). Pozdrawiam - PP |
dnia 06.05.2007 16:40
W czwartej strofie "owo miejsce" zaczyna się rozpadać, bohater zaczyna panicznie szukać punktów oparcia. Żyjemy w czasach, kiedy człowiekowi coraz trudniej "zakorzenić się". Coraz bardziej przywiązujemy się do przedmiotów niż do miejsc. Zatem rzecz jest raczej przemyślana. Chyba że coś zgrzyta językowo. W takim razie proszę o sugestię. Pozdrawiam wszystkich! |
dnia 06.05.2007 18:15
tak
o ile pamiętam to wiersz z dawnej pp
w moim przypadku to raczej przywiązywanie się do miejsc
pozdrawiam |
dnia 06.05.2007 18:43
Tak, to prawda, ale podszlifowany ;-) Pozdrawiam! |
dnia 06.05.2007 20:28
Podoba mi się i puenta rewelacyjna. Jestem pod wrażeniem. Pozdrawiam ciepło. |
dnia 06.05.2007 23:34
tylko Sufit ustępuje pola - reszta mocno wtórna, zarówno jeśli idzie o temat jak i język. |
dnia 07.05.2007 00:44
nadal bardzo a moze nawet bardziej, serdecznie. |
dnia 07.05.2007 03:21
Elasia i Woody - Pozdrawiam, dzięki za wizytę! Cieszę się, że szlify na plus.
Traveller - mógłbyś mi wskazać te wtórności językowe? Może uniknę na przyszłość jakichś błędów. Natomiast nie rozumiem pojęcia "wtórność tematu". Tematy są odwieczne, sprawa w sposobie ich realizacji. Dlatego bardziej niepokoi mnie ten drugi zarzut. Dzięki za komentarz. |
dnia 07.05.2007 06:55
tak, sterylnie, ale to nie zarzut;) bez rewelacji, ale na pewnym, "sprawdzonym" poziomie.
jedyne, co według mnie może drażnić, to sporo konstrukcji dopełniaczowych. za dużo? nie powiedziałbym, w każdym razie rzucają się w oczy, wprowadzają pewną monotonię, przynajmniej w 3 pierwszych strofach.
pozdrawiam. |
dnia 07.05.2007 11:50
Mam nadzieję, że "sprawdzony" poziom uda mi się przekroczyć w drugiej książce. W tym tygodniu idzie do wydawcy. Czytam, czytam i czytam, i pomału głupieję. Ciągle coś przerabiam i boję się, że w pewnym momencie przedobrzę. Codziennie powstaje nowa "wersja ostateczna" ;-) Dzięki za wizytę i wyrozumiałość dla mojej specyficznej poetyki ;) |
dnia 07.05.2007 11:53
nawet mi się podoba, kojarzy mi sie z czymś co kiedyś pisałem :) ale faktycznie, fajny tu klimat, jak we wnętrzu tranzystorowego radia |
dnia 07.05.2007 11:59
A propos konstrukcji dopełniaczowych: ciekaw jestem jak na rynku przy takiej "antymodzie" na dopełniacze, funkcjonują całkiem dobrze tacy twórcy jak Woźniak, Dakowicz czy Dehnel, u których te konstrukcje to podstawa stosowanej poetyki (ten ostatni stosuje je może najskromniej z wymienionych, ale ostatni tomik nosi tytuł [o zgrozo dopełniaczowa!] "Brzytwa okamgnienia") Pozdrawiam! |
dnia 07.05.2007 17:47
wszystko zależy od konstrukcji dopełniaczowej. ona musi mieć rozmach, znaczyć. skrzydła lęku nie znaczą nic, to czyściuteńka grafomania, ale już nawet mocno ryzykowna brzytwa, jednak znaczy, odpowiednio docina - czy jedna z moich ulubionych, z honeta "w lepkim strąku nieba" - to jest majstersztyk i formalny i treściowy (w kontekście of korz) więc to nie sama forma, konstrukcja jest problemem, a jej najczęsciej grafomańskie i nieświadome użycie |
dnia 07.05.2007 21:09
Oczywiście zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości. |
dnia 07.05.2007 21:12
Chodzi mi jedynie o podejście czysto schematyczne wg założeń mody: dopełniacz-kosz. Sztuka operowania metaforą jest tak naprawdę bardzo trudna. Tutaj liczy się dla mnie przede wszystkim "przyleganie" do treści i konsekwencja. |
dnia 09.05.2007 13:10
tak, u Jacka Dehnela dopełniacze nie zwracają na siebie uwagi, u Macieja Woźniaka - wprost przeciwnie, i w obu "przypadkach" jak najbardziej się bronią.
tak, niezależnie od panujących mód rację bytu mają wszystkie dostępne piszącemu "konstrukcje", również te dopełniaczowe, liczy się, w jaki sposób zostały użyte, "wkomponowane" w tekst. tutaj widać, że stosujesz takie konstrukcje świadomie, mam tylko wątpliwości, czy nie ze szkodą dla tekstu (stąd moja uwaga na temat monotonii), czy tego rodzaju konsekwencja jest tutaj potrzebna.
pozdrawiam. |
dnia 09.05.2007 15:54
Hmm... Czy widzisz inną drogę do wyrażenia tego samego co zawiera np. "zwichnięte skrzydło drzwi", zachowując to samo iskrzenie sensów? Jestem otwarty na sugestie. Pozdrawiam! (A tak nota bene: podejrzewam, że gdyby Woźniak wkleił tutaj jeden ze swoich wierszy w całości opartych na dopełniaczach, byłby dość mocno przez niektórych skrytykowany. Idę o zakład ;-)) |
dnia 09.05.2007 21:36
no właśnie, m. in. ze "zwichniętym skrzydłem drzwi" byłoby ciężko;)
i obawiam się, że podważam tutaj jedno z fundamentalnych założeń, jakie przyjąłeś podchodząc do tematu w taki, a nie inny sposób.
po prostu musiałbyś napisać od nowa "analogiczny" tekst, korzystając z innej metaforyki, innego rekwizytorium (swoją drogą to spore wyzwanie - napisać dokładnie to samo, ani mniej, ani tym bardziej więcej).
pozdrawiam. |
dnia 09.05.2007 21:53
Rezygnując z metafor nie da rady. Są zbyt pojemne znaczeniowo i dają możliwość uzyskania odcieni, które są nieosiągalne drogą bardziej opisową. Wyzwanie, faktycznie, spore, a przy założeniu "ani tym bardziej więcej" chyba nie do zrobienia. Borykam się właśnie w tej chwili z podobnymi problemami. Jutro idę do wydawnictwa. Uff! Lekko głupieję, nie wiedzac czy zmiany, których ciągle dokonuję, są na pewno na lepsze. |
dnia 09.05.2007 22:18
napisałem korzystając z innej metaforyki, nie rezygnując z metaforyki;)
co do zmian - tak, ich trzeźwa ocena "na bieżąco" jest praktycznie niemożliwa, tym bardziej tak "na ostatnią chwilę";)
pozdrawiam. |
dnia 09.05.2007 22:25
No tak. Tyko że ta ostania chwila trwa już ze trzy tygodnie ;-) Przypomina mi się, co mówił kiedyś Burkot na temat metody twórczej Różewicza: pisze wiersz od ręki, potem kreśli, zmienia, przestawia słowa, bawi się wersyfikacją, a na końcu wraca do tego, co napisał na początku ;-) Pozdrawiam! |
dnia 20.05.2007 10:20
o, jest tu.
to on.
ten dawny umlubiony mój.
'Ruszam, dzwoniąc na dnie kieszeni mocno
pordzewiałym kluczem.'
i rata gwarancja i skrzydlo zwichniete.
[kocham ten wiersz.]
pozdrawiam ; ) |
dnia 20.05.2007 12:06
Fajnie, że wpadłaś tutaj na chwilkę. Masz okazję ocenić lekkie zmiany, których dokonałem. Mam nadzieję, że są raczej na plus. Pozdrawiam! |
dnia 24.05.2007 11:49
kiepskie, zwłaszcza ten artefakt, czy to poezja dla 12 latków? gdzie w takim razie rym? |
dnia 24.05.2007 15:48
Sprawdź sobie, człowieku, znaczenia słowa "artefakt" a później zabieraj głos. Poza tym "kiepskie" z Pana ust to komplement. Gorzej gdyby się Panu podobało. Wtedy zaniepokoiłbym się mocno o poziom moich tekstów. Pozdrawiam! |