kabalistycznie bezimiennie się dzieję
we śnie majacząc konkonformizm
za dnia ukryta w oczach myszoskoczka.
wybielona pudrem sypię się w kolejny dzień
wylegam
jakby można było oderwać cokolwiek od niczego
jakby można było siebie wyobrazić.
krótki pisk znad przydeptanej nogawki.
wymyśliła się poczekalnia a w niej krzesło.
za oknem parapet a na nim gołąb.
ktoś tam kiedyś siebie przeczeka.
wydeptuję krawężnik własnych ucieczek
jakby za jego linią stać się miała jasność
wzejść miały oczy które mnie widzą
i odrestaurować mój obraz.
gdzie bym nie weszła utykam
i znajduję własną pochyloną głowę
z tej perspektywy słyszę
jak dużo wokół wszy się mnoży.
Dodane przez Vidal
dnia 27.11.2010 17:50 ˇ
7 Komentarzy ·
812 Czytań ·
|