dnia 23.10.2010 17:59
No, nieźle, ba, dobrze...resztę dopowie sobie autor, jak będzie chciał. Pozdrawiam |
dnia 23.10.2010 18:30
Cóż, dziwny wiersz, gęsty i zwijający się jak czas. I rozwijający.
Trudny w odbiorze przez sposób pisania trudny.
Chyba niezły, poprzez tą dziecięcą dorosłość i matkę nie
matkę, kochankę z pierwszej ławki.
Odważny w swej oczywistości oraz w tym umieraniu...To może trochę na wyrost - hiperbola - choć powtarzalność uwiarygodnia je jako odczucie powtarzające się przez całe życie...a |
dnia 23.10.2010 18:40
coś mnie tu zatrzymuje, pozdrawiam |
dnia 23.10.2010 18:43
brakło mi tchu. to dobsz,choć inhalator mile widziany.przyjdzie czas, będziesz wiedział:) |
dnia 23.10.2010 18:48
Dużo i o niczym.
Powtórzenia w kokardkach i wierszach. Ta tyrania nie wciąga.
Wtręty paraerotyczne w połączeniu z bekaniem odstręczają.
Zmaganie się podmiotu lirycznego z zazdrością o pękające w szwach piersi i otwarte kolana dla nieznajomych fallusów nie są niczym nowym.
Nie nacisnę na gaz do dechy. Cenię życie.
Nie znajduję, czego szukałem.
Jestem za odczytywalnymi środkami i wyrazu artystycznego.
Nawet miłość, gdy technika przerasta uczucie nie wiąże partnerów; pozostaje przypadkowość w obdarzeniu się. A to prowadzi donikąd.
Pozdrawiam, Kazik1 |
dnia 23.10.2010 21:20
szukanie miłości, jest wzorzec - matka, każda inna zawodzi, nawet kiedy jest się gotowym umrzeć, po prostu ma się pecha do kobiet, tak potrafi tylko poeta
(pierwsza strofa - boska)
pozdrawiam Leszek |
dnia 23.10.2010 21:50
Niepokoi mnie następstwo czasów, dekoncentruje.
Pozdrawiam serdecznie. |
dnia 24.10.2010 07:37
podoba się, bardzo
to umieranie wciąż
potraktowane z przmrużeniem
i zmartwychwstawanie |
dnia 24.10.2010 08:00
uroczy wiersz, to może za mało -
- haftowany to grubą fastrygą, to cieniutkim jedwabiem, z wykorzystaniem supełków i pętelek, a nawet przypadkowo urwanych nitek,
pozdrawiam |
dnia 24.10.2010 08:14
Liryczno - emocjonalny ton zwierzeń. Celnie dobrany tytuł - (każdy początek jest końcem, każdy koniec początkiem. Podmiot jest tego świadom, może dlatego tak często "umiera".
O Muzo !
ciekawie!
pozdrawiam |
dnia 24.10.2010 14:00
umieraja slabi ;P
chociaz moze i super silni, jezeli tyle razy i tak szybko
troche jak film o wielu zakonczeniach lub rozwinieciach z motywem laczacym
smierc nas wszystkich polaczy ;>
pozdrowka |
dnia 24.10.2010 14:01
raczej rozwinieciach
koniec wszystkich bohaterow jest ten sam
;> |
dnia 24.10.2010 16:10
wielkość jest sumą losowych zdarzeń
dobry wiersz |
dnia 24.10.2010 17:37
Ładnie :)
pozdrawiam |
dnia 24.10.2010 18:10
Zatrzymał.Gdyby to była tylko prawda, że wszytko się kręci wokół niej...
Pozdrawiam. |
dnia 24.10.2010 18:59
Kilka razy wracałam do tego wiersza.
Jest świetny.
Pozdrawiam. |
dnia 24.10.2010 19:43
Dziękuję ślicznie wam wszystkim za dotychczasowe komentarze.
To niezmiernie ciekawe przyglądać się jak tekst funkcjonuje, jakie wywołuje skojarzenia i emocje oraz odczyty; jakie są jego odzwierciedlenia w czytelniczych umysłach.
Pozdrawiam wszystkich czytelników, a szczególnie tych, którzy zechcieli wypowiedzieć się, jednocześnie zachęcam pozostałych do dzielenia się wrażeniami. |
dnia 25.10.2010 04:48
.. i odradzam się jak Feniks z popiołów. Świetny wiersz, zagęszczona treść, lecz zwłaśnie to czyni go takim. Jest do czego wracać.
Pozdrawiam, Idzi |
dnia 25.10.2010 09:57
Dziękuję Idzi za wpis i opinię i zapraszam, kiedy tylko ochota :) |
dnia 31.10.2010 18:25
Trochę jest w tym mglistego klimatu wierszy Czechowicza. Z tym, że mgła jakaś taka bardziej ze współczesnego miasta - bardziej wroga, bardziej obojętna. Raczej nie tęskna - jak w przedwojennym Lublinie. |