ciepły głos przesuwasz powoli
pewny w nagich pleców drżeniu
łagodny szelest pozbawiając woli
zatrzymujesz na piersi w skupieniu
oddycham tobą ręce łapią chciwie
wizję zamkniętą na serca półpiętrze
słowa płynąc spokojnie jak rzeka leniwie
cichym szmerem wygładzają ud wnętrze
krtań się wypełnia pod naporem siły
skręcając ust pioruny w ciała błyskawice
władczym gestem w pochyleniu uwięziły
przekleństwo spazmem namierza tętnicę
tembr wodzi dłonie na kolana sadza
wyrazy rozróżniam sensu nie pojmuję
proszę o więcej choć na brzeg opadam
rozchylam się z jękiem gdy usta całujesz
tętno szaleństwem rozlewa pożogę
znalazłam spokój w urywanym krzyku
składam telefon upadł z hukiem na podłogę
milszego nie znam innego nie chcę znać dotyku
Dodane przez tolekbanan
dnia 05.09.2010 15:36 ˇ
9 Komentarzy ·
768 Czytań ·
|