łuskam wieczorne godziny
strumykiem ze świtów z zachodów
staczam się w górskie doliny
z krętych drewnianych schodów
odśnieżam kosztem zieleni
chodniki z deszczowej pogody
tak tu upalnie i sucho
i ciągle się kręcą te schody
myślę a myśli się wiercą
w bezmyślnym słonecznym układzie
spadam deszczem na chmury
chmury w kałuże sen kładzie
piętrzą się dumnie jabłonie
kwitną ja pachnącym płatkiem
jestem na wskroś i na przestrzał
rozszczepiającym się światłem
Dodane przez charlatan
dnia 15.04.2007 13:49 ˇ
2 Komentarzy ·
789 Czytań ·
|