Zaparz mi kawę i rozczul mnie
aromatem przypalonego czajnika
rozlewającego w powietrzu wodę,
od której się nie tonie.
Przy deserze złóżmy na łyżce listopad smakujący
wiśnią. Komunikujmy się z talerzem,
tłuczmy go pozostałością ust...
Nie szkodzi. Naprawdę. Twoje ulubione
szminki zawsze łamały się tuż za dn(i)em.
Gdziekolwiek.
Używasz tego słowa częściej
niż generalnie. Generalnie gdziekolwiek
się spotykamy łykając wino, haftując je
dymem, robimy to
byle szybciej niż gdziekolwiek.
Heh. Upiłem się.
Brzmię teraz barwą indygo. Tym
twoim ulubionym zaciąganym zimą
na palcach jak kurtyna na krtani
starego dobrego małżeństwa. Udajemy je
przed lustrem, gdzie za ścianą
śpiący rodzice odkrywają uroki.
Mojego gdziekolwiek byle szybciej
trzeźwieć w twoich ramionach.
Dodane przez nAzGuL22
dnia 12.11.2009 23:03 ˇ
2 Komentarzy ·
654 Czytań ·
|