Mijaliśmy się spojrzeniami
niby przypadkiem
a pomimo całego wstydu
zdawały się mówić więcej
niż ptaków wędrownych tysiące
Odurzony, klękałem nieporadnie
złamana trzcina więcej ma wdzięku
i potrącałem ustami zapach Twej skóry
i zamykałem w dłoniach smukłość Twej szyi
Spijam kojące odcienie błękitu
tak łatwo się rozpaść z tęsknoty
i ciągle, od nowa przemywam oczy
szorstkim igliwiem milczącej czułości
pochłaniałem przestrzeń, łapczywie
z kubka Jej brzucha spijałem dreszcze westchnień
oczu przymkniętych
a potem... dziewczyna
w przykrótkiej sukience
bluszczem wrosła w kochanka
Dodane przez axpar
dnia 30.03.2007 22:33 ˇ
4 Komentarzy ·
926 Czytań ·
|