punkt zero: pełna świadomość, zanurzenie. o tak, jestem absolutnie pewien
że nie zrozumiesz. ta pokrętna symbolika, to zamykanie w słowie rzeczy
nieprzekładalnych na żaden język, to może wkurwiać. może być nieczytelne
jak wszystko, co nie przynależy słonecznemu światu, a co leży teraz w pełnym świetle
dygocząc. ten bełkotliwy strumień wypływający z nieznanej głębi, pulsujący gruczoł
w spazmach wydalający na świat, przeciw światu oślizgłe płody. zaczynasz nie rozumieć
jak trzeba? doskonale. w końcu mówię w swoim narzeczu - dudnieniu bębna, grzechocie
kamieni. cichym zgrzycie materii przewalającej się przez podwaliny kosmosu. ale bez obawy
to tylko wołanie zimnego świata, który był na początku. niemrawe poruszenie tego, co spoczywało
przylgnięte do dna niepamięci. podróż, wędrówka. ilość kroków potrzebna do uświadomienia sobie
że niczego nie tracisz, bo nigdy niczego nie masz na własność. jesteś okiem kamery. pamiętaj:
nie masz imienia. z punktu widzenia skały - poniedziałek nie istnieje. twój dom to forma, w jaką
ułożyłeś materię. ty pierdolony dzieciaku w piaskownicy, baw się dobrze. kochaj. buduj, niszcz.
Dodane przez Wiktor
dnia 15.07.2009 13:51 ˇ
8 Komentarzy ·
563 Czytań ·
|