| 
 Niekiedy wieczorami odkrywają braki i bruzdy 
w ziemi. Skąd się wzięły? - pytają. Stoją i milczeniem 
wyrażają niepokój. Ktoś zmarszczy czoło, ktoś 
językiem zwilży usta. Czekają na brzask, wierzą 
w odpowiedzi, które zjawią się wraz ze Słońcem. 
Ono przyjdzie i wskaże. Ono przyjdzie i wskaże. 
 
Warta przy wraku. Ktoś kłuje swoje czułe ciało, 
ktoś szuka miękkich punktów. Lekarze zaczynają 
leczyć. Pisarze pisać. Chorzy chorować. Czytelnicy 
udawać. Gwóźdź ląduje tuż przy stopie sędziego. 
Podnosi go i rzuca do jednego z tutejszych. 
Ten go złapał i nie oddał. Ten go złapał i nie oddał. 
 
Skurcz łapie w łydkach. Niemal świta. Słychać 
suchy trzask gałązek na wietrze. Zbiera się 
na burzę, albo już minęła. Ten, kto wstaje, jeszcze 
nie wie. Zerka na zegarek i próbuje nadal spać. 
Wartownikowi tego nie dano. I myśli - a jeżeli dziś 
słońca nie będzie? Ktoś szuka dobrego miejsca do 
ukrycia, ktoś dotarł tam przebojem. 
Wybiła godzina szósta. Wybiła godzina szósta. 
Dodane przez  Pan A
dnia 12.04.2009 17:33 ˇ
9 Komentarzy ·
1697 Czytań ·
  
 
 |