dnia 04.04.2009 13:48
rozłazi się w obrazie, przerysowanie obrazów w kolejnych strofach, nadanie m odrębnego szlifu, sprawia ze wiersz przestaje być jednością, zmienia zamiar i formułę, jakby sam nie wiedział o czym chce istnieć |
dnia 04.04.2009 13:55
dziekuje za wpis:)
możesz mi wandziu napisać jaśniej gdzie Ci się to "rozłazi"? |
dnia 04.04.2009 14:09
windziu windziu :)
tak, jak napisałąm każdą strofę potraktowała Pani jak odrębny obraz, w zwiazku z tym wiersz zrobił się
w 1- o czasie
w 2- o wstręcie
w 3- nagle wylazła mu miłość
rzecz w tym, że wiązanie tych strof na siłę liniowo, jest niezgrabne i nieciekawe, proponowałabym przyśrubować go do myśli kręgosłupowej. takim przeczuciem tego, o czym lubią pisac ludzie, wi8etrzę, ze chodzi najpewniej o tę włożoną w połońtę "miłość niespełnioną", bo się lubi stawiać myśl jako płońtę na końcu ;) ale zapomina sie o tym, że ona winna płynąć w całym wierszu :) że płońta to tylko jej wyjęcie ewentualne bliżej powierzchni.
pozdr |
dnia 04.04.2009 14:29
Bez drugiej strofy, całkiem dobry wiersz. Wystarczy pierwsza i ostatnia. Bardzo dobrze się zazębiają. Druga niepotrzebna bo
nie łączy i tylko rozbija całość.
JBZ. |
dnia 04.04.2009 14:40
rozumiem
chciałam w nim napisać o wachaniu
co wybrać.. samotność czy miłość
dziękuje ślicznie za komentarze:) |
dnia 04.04.2009 14:45
Dwa ostatnie wersy dają Ci odpowiedź na to wahanie? Tak więc sama sobie odpowiedziałaś.
JBZ. |
dnia 04.04.2009 15:03
wahaniu* sorki:)
niby tak:)
dziękuje JBZ :) |
dnia 04.04.2009 16:27
Mnie się ten obraz zbytnio nie rozlazł. Moim zdaniem te trzy strofki wcale nie są aż tak niespójne, jak by się na pierwszy rzut oka wydawało. Czasem dopiero po przeczytaniu końcówki zaczynamy rozumieć o czym początek i całość. I ja tak tu miałem. Poza tym niepewność w uczuciach jest zazwyczaj obecna i dolegliwa. Przeważnie tak bardzo wolelibyśmy pewność w tym względzie więc jej przeciwieństwo może całkiem wstrętnie się kojarzyć. Mnie podobają się dwie pierwsze strofy. Zmieniłbym jednak tytuł, wersyfikację i spróbował zmodyfikować najmniej przekonującą - w moim odczuciu - trzecią strofę. Nie mam specjalnie dobrych pomysłów, ale w mojej wersji ten tekst wyglądałby mniej więcej tak:
poczekałam cierpliwie do świtu
miałam czas
choć spopielały już
wszystkie wskazówki zegarów
niepewność przykucnęła
na pustej kanapie
patrzyła kpiącymi oczami
owijała obleśnymi mackami puste ręce
śmiała się szyderczo bezzębnymi
ustami przez okno wpadła
szarość obudzonego dnia
w nim przypływ uczucia
a może samotność oddalenia
czym żeś ty miłość jest
scalasz by spalać
więc pytam
Pozdrawiam :) |
dnia 04.04.2009 16:44
nawet nawet podoba mi się Twoja wersyfikacją :) |
dnia 04.04.2009 17:32
Bardzo udana wersja nitjera, wyszedł niezły wiersz. Pozdrawiam:) |
dnia 04.04.2009 20:11
Bożenko, ja też poczekam na inny wiersz, nic tu nowego a i to co znam podane w tradycyjnej konwencji (miłość, pustka, nadzieja).
Powiem wprost - za miałko.
pozdrawiam |
dnia 05.04.2009 06:52
ponieważ Pani chyba zapomniała, chciałabym prosić o powrót do wiersza "list z brzegu' i wyjaśnienie jednego z zarzutów
dziękuję serdecznie :)) |