| 
 Wdech i wydech - jodowa uczta z kropel. 
Długo za długo byłem głębinową rybą, 
pora zdjąć znad głowy ołowiany odważnik. 
W bębenkach - indiański szlagier na fletnie: 
 
chodź pod taflę, wybierz sobie nowe imię. 
I wybrałem: wcisnęło mnie w martwy szkielet, 
teraz tyle mojego - pomachać parzydełkiem. Tak, 
panie Koral, nawet przezroczyste jest pełne bąbli. 
 
Chcę krzyczeć -  tylko nabieram wody w usta, 
dopłacę, niech wróci kierat, byle opuścić kurort.   
Dziękuję Indianom za ich liście, nie chcę odpływać, 
gdy język sztywnieje. Oddycham, ale nie głęboko.  
 
 
 
 |