tegoroczne upalne wakacje
przeleżałam na trawie. nie podniosłam
wzroku ponad nos, a nosa ponad czoło.
wbijałam palce w ziemię, ciągnęło je do Chin.
antypody były zbyt głęboko.
godzinami myślałam nad wpływem
koloru mrówek na ból po ukłuciu,
wolnym tętnie rzek - corocznym i pachnącym
zgnilizną, potem piaskiem. to działo się we mnie:
ryby rosły jak trzciny, trzciny jak
przeczucie, że świat ma jeden kolor,
jeden zapach i tysiąc smaków, bo jest
tanim cukierkiem. iluzją owoców w mdłych
bryłkach cukru. rozgryzłam go i, jak moneta,
znów utonęłam w pomarańczowych
rzekach.
Dodane przez Miranda Noname
dnia 01.03.2009 16:02 ˇ
10 Komentarzy ·
918 Czytań ·
|