chudzi żydzi naciągali swoje brody i mówili,
że to przez ból, że w tym mieście
czuć go pod językiem, w kościach, słowach,
od których nie ma ucieczki.
miejscowi nie mówili nic, zostawiali
myślenie na później. bez później. tylko
grube gospodynie nuciły jej historie,
ciągnąć miotłą po wychodzonych schodach.
nic nie różniło się od tego, czego
dotąd dotknęliśmy. z czasem
zniknęła całkiem. przestało się błądzić
wzrokiem po jej pustych domach.
po dwóch latach wróciła w wieściach i pytaniach
z jakimś młodzieńcem o czarnych oczach.
wtedy zaczęło się składać w ciszy, że
ona wcale nie uciekła, że to życie
uciekło.
Dodane przez Joanna Manna
dnia 18.02.2009 19:55 ˇ
1 Komentarzy ·
517 Czytań ·
|