Cichuteńko odeszła po porannych trawach
przez uchylone wrota lata pełne słońca
nie oglądając sie za siebie
tak jakby się bała pokazać błękit swych oczu
w których jeszcze nie wygasło dzieciństwo
na przekór wplecionym w warkocze
nitkom babiego lata.
Wołały za nią wszystkie drogi
lament w chustach drzew zastygł
przez niebo frunął siwiejąc ptak
studnie były pełne wody
pszczoła w drodze do ula stanęła.
W pustym pokoju samotnie róże więdły
w sadzie jabłoń usychała z rozpaczy
a wieś w pacierzu zamilkła na amen...
Dodane przez Janek
dnia 31.01.2009 12:43 ˇ
3 Komentarzy ·
1386 Czytań ·
|