Być może tkwi za tarczą starego zegara,
kiedy każda sekunda dłuży się bez końca,
w zliczaniu dni od nowa. Tak bardzo się staram
nie myśleć, lecz bezwiednie podchodzę do okna,
wciąż sprawdzam czy nie widać. Nic nie zauważysz
- cynicznie się uśmiecha data z kalendarzy,
wciąż ta sama od świtu - to bezsens tak marzyć
wypatrując tej jednej wśród mijanych twarzy.
Wtem nagle brak oddechu, w spojrzeniu nadzieja;
nawet ściany już szepczą - jego przecież nie ma,
nie wiesz także czy wróci. Teraz deszcz wybija
smutny rytm o parapet. Brzmi jak anatema.
Dodane przez krybar123
dnia 29.01.2009 07:04 ˇ
7 Komentarzy ·
796 Czytań ·
|