zasnąłem w trzcinach nad jeziorem w kołysce
wyciosanej z żabiego kumkania i oklasków kaczek
rozmawiających z lustrem wody
a słońce tonęło w czerwieni zachodu
rodził się wiatr by uczesać fale
szłaś boso wprost z mojego snu pożądliwie
figlowały twoje myśli na skórze mojego ciała
ja myślałem o niebie tak długo aż poczułem
skrzydlate muśniecie na policzku
potem nastała długa noc bijącego serca
wczoraj rozwiesiłaś uśmiech przypadkowo
na przystanku pomiędzy jesienią a zimą
znowu zaczęła się wiosenna nadzieja
Dodane przez topor
dnia 27.01.2009 19:55 ˇ
5 Komentarzy ·
759 Czytań ·
|