Co za radość dzieci, co za radość, przyjechaliśta w czas - żniwa.
Teraz w mieście to państwo, u nas słonina z miodem
i szczaw z rodzynkami, spanie w sieni na gwoździu.
Siadajta i jedzta, potem pokażę Hamerykę na odludziu.
Brama zamiast dyszla i klucz drzwiach,zamykają
przestrzeń opatrzności bożej. W drodze powrotnej
zawadzam o próg, wspomnienia krwawią bardziej niż
stłuczone kolano. Nie pamiętam ciszy, tylko skowyt
z lasu po świt, kłębi się, kołtuni myśli.
Ni to przyczesać, wygładzić, babka radzi - bez cięć bo
można rozum stracić, rozplątywać pasmo po paśmie.
Mądra kobieta, akuratna, ja jestem inna bardziej dziadkowa,
byle barachło a zaraz łapał za kulasa, tak długo wojował
aż wygrał.
Co to za pogrzeb bez nieboszczyka, zaduma nad szkatułką z najcenniejszym skarbem.
Ot stary, masz swoją cywilizacyję.
Dodane przez Fart
dnia 25.01.2009 11:43 ˇ
11 Komentarzy ·
842 Czytań ·
|