| Moja ziemia, wielkie gumno, połać zlepiona w jedno jak opiłki osełki pod paznokciami,
 jak samoistnie wytrącone kryształki soli
 na niegościnnych kwiatach dziewięćsiłów,
 o nią walczyłem, liżąc tyłki urzędników;
 obczyzna z otoczakami zamiast serca,
 co mnie wygnała do ciemnego wnętrza
 w podziemne siedliska wijów i korzeni
 za to, że wyrwałem kilofem mleczaki
 mórz ukrytych w wapieniach gruzłach,
 ona nuciła zawsze słowiańską kołysankę,
 gdy w kamionce żebrowałem jej filary;
 ziemia, która przekręciła koryto rzeki
 prosto na moje trzy hektary, a później
 pozwoliła przeżyć w obozie, gdy śniłem,
 że rozpływam się w jej ciepłej garści,
 jakbym to ja ją zamykał, zasypując wieko
 ojcowizny; ziemia, która nie chciała przyjąć
 srebrnych świerków kupionych na rynku
 w Siewierzu, z natury bestia nieurodzajna,
 niewdzięczny ugór, który bez pomocy nieba
 obracał zasiewy w proch; ona teraz mnie
 także obraca, gdy wszystkie usilne próby
 innego obrotu rzeczy spełzły na niczym.
 
 
Dodane przez viola 
dnia 25.01.2009 08:39 ˇ
6 Komentarzy ·
846 Czytań ·
   |