kiedy spódnicą pod wiatr
migrował kształt
z opatulonego wzrokiem
fragmentu jedwabiu
wyrósł ślad spostrzeżenia
wtedy stałem obok
wzorów na łydce
dekoltu wciętego
w talii
igły szeregiem
opuściły zmarszczki
fluid odwrócił mnie na pięcie
uciekam
trzydzieści centymetrów
pod chodnik gdzie metafizyka
pozostaje tylko drugim członem wyrazu
gruzem po tąpnięciu genetycznie
napalonego umysłu
uciekam
coraz głębiej
wpadając na to że nie myślę
wytrychem urojeń próbując
przedostać się
do ciebie w sobie chociaż
na wyciągnięcie wzroku
|