Mijam kolejne lata między kuchnią, bawialnią a pokojem sypialnym.
Biegnę
z pałeczką gotowy do zmiany. Tej nie ma.
Gonię dalej i czekam na chwilę wytchnienia. Jej nie ma
Uciekam
Przysiadłbym na moment. Nie mogę,
nogi nauczone biegu same rwą do przodu. Odliczam kolejne przystanki
Pogrzeby
Tych jakoś więcej niż wesel, narodzin.
W tym wszystkim Wyspiański miesza się z Tuwimem
Chciałbym posłuchać Jasnorzewskiej. Lecz w biegu nie umiem
Za kolejnym życia rogiem jest grająca szafa
może zdołam skraść kilka nutek Maryli. Ten kawałek
o byle jakim pociągu, lub Marii Peszek, która pieprzy swoje miasto
Też bym chciał ale nie w biegu,
bo w ciągłym biegu wszystko się pieprzy jak w starej skrzyni bez oleju
W końcu padam. Ktoś mówi, że pomyliłem zawody, że to nie ten stadion
I nie jestem tym faktem wcale zdziwiony. Dlaczego? Nie wiem
Włączam wsteczny i odjeżdżam na światłach mijania
Mijam życie, które zaczyna przewijać się od końca
To nie kino a rzecz jednak się dzieje
Odjeżdżając mruczę pod nosem tekst "męskiej muzyki"
Nie ma w tym niczyjej winy, to nie żaden błąd...
Dodane przez marekpl
dnia 24.11.2008 23:21 ˇ
7 Komentarzy ·
739 Czytań ·
|