Jestem opóźniona od zawsze,
o piętnaście lat z kratą w oknie,
o kolczasty płot z brakiem zdjęć.
Do ogolonej głowy wpadł gwizdek.
Leży na sali obok zbiórki i kipiszu.
Ustawia szereg w kostki z łachów.
Na żelaznych łóżkach na przemian:
on, ona, ono, ja, karaluchy i gnidy;
w chlorze, w jodynie, w odwszawiaczu.
W treści żołądka połknięty guzik.
Mieszanie pół z ćwiercią słowa,
milczenie, jeszcze dalekie od ciszy.
Nazywasz to dzieciństwo.
Mówisz, nie idzie inaczej,
a ja wiem, że się wlecze.
Z szóstego miliarda wyglądam
kiepsko przez pojęcia na wylot,
pod przestrzał niedorozumienia.
Tak, wiem. Lekarz normalnie umarł.
Do dupy wyszło, że przeżył błąd.
W sztuce, tkwi sam na sam.
Bez krępacji ujmij rzecz po królewsku:
kuternoga, plątowzroczna, krzywousta.
Otrzymam swoje miejsce w przydomku.
Resztę zamknie pytanie
- jak się zatrzymać?
Zielona Góra 08-11-2008
Dodane przez ElminCrudo
dnia 08.11.2008 11:33 ˇ
4 Komentarzy ·
782 Czytań ·
|