nie wiem jak mnie nazwiesz. jak chcesz nazwać.
nieważne.
zawsze myślałam właśnie tak o związkach.
przyczyna-skutek. bez nazwy.
zapominam dawne czasy. dzieciństwo majaczy
z tyłu głowy.
wtedy wyobrażałam sobie wojnę jak świat bez
zabawek. siedząc pod ciepłym kaflowym piecem
ogień bezgłośnie migał. nawet po zamknięciu oczu.
wyobrażałam sobie wojnę jak dom, w którym
mnie nie ma.
później naiwnie wierzyłam, że drzewa usypiają
jesienią. usypiają kolory i obrazy, liście i opowieści
o zmarłych ludziach. sami ludzie. ale zasypiały tylko
niebieskie tancerki degas`a znudzone ciszą.
z czasem spokój robi się blady. znikają powoli
migawki dawnego życia, spotkań przypadkowych,
szeleszczą w kieszeniach telefony, pobrzmiewają
cudze wiersze.
powoli nazywam wojny. po kolei. i po imieniu.
po cichu.
Dodane przez kenzo
dnia 05.11.2008 22:24 ˇ
14 Komentarzy ·
1016 Czytań ·
|