żebyście się nie pogubiły na rozstajnych drogach, duszyczki. złe wierzby
nie znają ciepła. w ich pustych ciałach są tylko stare, spróchniałe serca
pulsujące powoli i mocno. w zasadzie, ten kurewski kac czyni mnie niemal zmarłym
więc krążące we mnie soki muszą być ciemne i gęste. no i potępiają mnie wszystkie
stare baby na cmentarzu. od świeczki do świeczki, trzask, bezgłośne mamrotanie
racz wybaczyć, Panie, klimacik jak z mydlanej opery i poparzone palce. ale tak trzeba
bo są dziesiątki pokoleń obserwujących mnie przodków. ciekawe, czy moja krew i kości
noszą pamięć pierwszego rozpalonego płomienia. cieni jakie rodziły się wtedy na ścianach
ostatniej opowieści. czy odziedziczyły tę wiedzę, i czy gdybym miał dość bystry wzrok
potrafiłbym odczytać z nich niewidoczną inskrypcję. historię wielu innych wieczorów
wypełnionych oczekiwaniem. dobre duchy, przyniosłem dla was chleb i sól żebyście
odpieprzyły się w końcu. misterium szacunku i gniewu zakończone, zamknijmy krypty
na następny rok. zapalmy papierosy, wyciągnijmy naukę ze snów. snów które mówią
o odchodzeniu.
Dodane przez Wiktor
dnia 01.11.2008 12:13 ˇ
4 Komentarzy ·
577 Czytań ·
|