zaprzęgnięci do wozu pragnień
zostawiamy spokojne kołyski domów
dzielimy jeden oddech jeden ruch dłoni
kiedy unosi zasłony i rozpędza cienie przedmiotów
sny obleka w ciała
lęgną się w niej jaszczurki wygrzane słońcem
śliskie języki wymarłych plemion
rzeki co mozolnie rzeźbią koryta
nawet kamienie ulegają powolnym namowom
tracąc ostrość krawędzi
kulą się w sobie bezbronne
odgrodzeni od niej nie znajdujemy powrotu
ze skalistych ścieżek
i niemych spacerów między ścianami
znikamy jak kostki cukru zanurzane w herbacie
Dodane przez karolla
dnia 31.10.2008 19:06 ˇ
4 Komentarzy ·
655 Czytań ·
|