Niektóre ciotki zeszły wcześniej. Dwie młodsze są starsze,
mają się tak sobie. Mówiono o zakrzepach, o zawiesinie,
o drażetkach z listków, że wyciskają na czas, że zatykają.
Szeptano, że ma prawo być różnie. Reszta przyszła.
Wujek przywiózł, te co trzeba, urywki pamięci i albumy.
Rodzinne. Rozpoznałam po nazwisku miejsce dziadków.
Zrobiło się jaśniej. Musiałam jakoś wyglądać. Twarzowo.
W czarnym sprawiam właściwe wrażenie do bladych pojęć.
Wszystko poszłoby nad wyraz sprawnie, ale zapomniałam
jak się chodzi, gdy pada deszcz. Parasolki też. A potem
co się mówi po "...chwała Ojcu...", i w ogóle co się mówi.
Nikt nie miał do mnie żalu, tylko tak dużo współczucia.
Teraz ściągam się na ziemię spod darni. Pukam w kamień.
Mówię do siebie po imieniu i sprawdzam obecność.
Zielona Góra 31-10-2008
Dodane przez ElminCrudo
dnia 31.10.2008 14:04 ˇ
10 Komentarzy ·
717 Czytań ·
|