„...as daylight broke, I saw the earth
the trees were burned down to the ground...”*
(Peter Gabriel, “Don’t Give Up”)
Bądź pozdrowiony, którego psy gryzą w legowisku jego,
w zaułku idiotów. Dałem ci postać człekopodobną, bym stając
po właściwej stronie lustra, wiedział, że nikt mnie nie kupił
ani nie sprzedał. Dlatego też, dałem Ci prawo do zadawania pytań
bez właściwego znaku na końcu zdania. Chciałem żebyś był obok
chociaż nie ta płeć i nieokrzesany stosunek do rzeczywistości.
Chciałem wlać w Ciebie, a zatem ocalić, tę cząstkę mnie,
którą pogrzebię stając się tym, kim przeznaczone jest mi zostać,
od czego wykręcam się prawie trzydzieści lat. Jednak za dużo już
mojej krwi krąży w Twoich żyłach i za dużo gadasz.
Jeszcze się ktoś spostrzeże.
Dlatego oddalam Cię w sepiowy krajobraz, momentalnie
oświecony w potrzasku między cementowymi obłokami
a przemarzniętymi płucami kukurydzy, które przemijają
za jesienną szybą. Posyłam Cię tam, gdzie nikt nie mówi
dobranoc i nie słucha pouczeń.
Nie zwracam Ci wolności, nie po to powstałeś, ale idź
i nauczaj normalnych, poniechaj mnie wreszcie a zaprawdę
powiadam Ci : nie pomylą nas więcej, pytając sprawiedliwie:
kto jest kim i dla kogo. A nadejdzie ten dzień, że wrócisz
i ja będę gotowy
na Ciebie
„...kiedy światło dnia przełamało się, ujrzałem ziemię/ drzewa były spalone do cna...” (tłum. aut.)
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
888 Czytań ·
|