W tę noc mógłbym się zestarzeć do świtu jak Hannibal
wracający ze szczętem spod Zamy w pomroce jasno-widzący
pożogę ostatniego krzyku gdy Scypion podłoży ogień pod stos
ofiarny Kartaginy ze słupów dymu i popiołu nie czytając
przestrogi dla imperiów
W tę noc mógłbym jak Augustyn z drżeniem rozplątać nici szyfrów
niebieskich skrzące się w poprzek skłonu - jak on - nie znając
nawet alfabetu morse’a, próbować pomieścić w czerepie
pełnym skłębionych neuronów - istotę bezkresu i harmonii
przenikającą miazgę obłędu
W tę noc czas skrapla się na poręczach balkonów; chmury
uchodzą znad Tunisu jak eskadra galer w szyku. i Ajwazowski
lepiej by ich nie prześwietlił; nie wylśnił okrętu wbitego w blat zatoki
jak srebrny gwoźdź gdy w takt piorunów wytrzeszcza się okno
międzyepoki
W tę noc w cieniu płócien pochylonych z astralnego masztu
gdy obłok tnie oko w nagłym przeblasku, rwany po szwach
w kontur Europy; steruję w lewy bok nieba w przypływie szkwału
z obłokiem za sterem
próbuję ujść cało
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
1306 Czytań ·
|