Zrywam z otoczenia kolory
i robię sobie w nim ciemno szare przejście
na stronę lecących żurawi
które biedne
powiadomiono o upływie czasu
trochę za późno
ja jestem tu na miejscu ze
zmartwychwstałej chwili
na nożach roznoszę przeszłość
z nogami wplecionymi w ziemie
wszędzie docieram po linie
wulkanem ulicy umazany po czoło
w popruty sweter miasto się ubiera
jakby w język z niestarannego nieba
z potęgą wodowaną w kałużach
mojego drzewa ze wczesnych ogrodów
docieram wszędzie gdzie słyszę
odgłosy niewidomej
tożsamej ciszy
Dodane przez raphaelism
dnia 11.10.2008 17:23 ˇ
5 Komentarzy ·
652 Czytań ·
|