drzewa skarłowaciały
przycięte deszczem drą liście
z głów spadają włosy
a zastanawiający się ludzie nie podlegają domysłom
jesteśmy
choć kiedyś wspólnie zbierane grosze na łyk nadziei
dawno się za chlebem rozeszły
nie ma z kim iść i nie wracać bez guza
gonić i nie ma kogo
nawet już nie ma komu dać uciec
brwi ciężże niż grzechy
budzące strach i kołujące się w oku burzą
zrobiły się lekkie jak sen na peronie
a podniecenie rozbitych na głowach klepsydr
dające przebłyski wieczności zniknęło
nieśmiertelność co krążyła w tętnicach
i kobiecych ustach które były zakąską do młodości
zwietrzała razem z ochotą na zbiorową miłość i śmierć
doczekaliśmy się wieści:
nie ma już naszego podwórka
jest jedno wspólne
i nie ma już czego bronić
teraz każdy kto chce może przyjść
i zatrzeć po nas wrażenie
jedno zostało do dziś:
w razie kłopotów
nigdy się nie przyznawać że się znamy
na robieniu czegoś więcej niż krzywdy
Dodane przez ukwiał
dnia 09.10.2008 17:15 ˇ
5 Komentarzy ·
787 Czytań ·
|