Krajobraz iście był to sentymentalny
dziś już postmoderna takich nie kreśli
zajęta pogonią za własnym ogonem -
Łzawe resztki listopadowej mgły
przemykały bowiem międzydrzewnie.
Dalej czerwone tramwaje toczyły swój byt
naszynnie i koniecznie wysokopodłogowo
(bo przecież życie nie jest łatwe
- przypominały stukocząc).
I ludzie zmierzali z wolna do końca
tym razem jeszcze nie swojego
stąd pewnie uśmiech w kącikach
oczu i ust.
Gdzieś z boku samotny trębacz gra
swoje melodie rzewne
o śmierci to jest wolności
(skąd więc ta rzewność tato?
z niewidzenia synku, i tęsknoty).
Wszystko w tym krajobrazie płynęło
a przecież gdzieś tam stanął świat
choć można odwrócić jeszcze na chwilę
wzrok.
Dodane przez 2em
dnia 09.10.2008 12:37 ˇ
3 Komentarzy ·
608 Czytań ·
|