zelżało drewnu w krowi zad bitemu
kiedyż od kory odprysł zamysł rzeźby
weź, do współczesnych takim kijem przemów
gdy koniec końców witka zdarta z wierzby
może być łukiem lub strzałą, jednako
badyl posłuży byle miał swą jakość
w czas więc kordzikiem po spękaniu, w którym
zarysy świętych z nieba w ziemi rosłe
pastuszą wokół kościółka i murem
z kierzyn zielenią Koziczyn na wiosnę
może kto z modłą lub przyklęknie chwilę
rzadko się zdarza taki boski wylew
bo dziś już dawno przy świątyni nikt tam
ni krów czy gęsi czy świętości jakie
nie pasł, nuż, z łąki trzmieli groźna sitwa
pędzi, być w owym zwyczaju na bakier
i przenieść czas swój sto dwadzieścia lat wstecz
gdy lżało z kija wszak go trzymał pasterz
|