Łemkowskie chyże we wrześniowej szacie,
przesiąkłe trwogą wojen i przednówkiem.
Przy nich zgarbione, przywiędłe postacie
toczące dialog z karmionym przychówkiem.
Dzienny rytuał kończą tuż za progiem,
przy starej studni i stodółce z sianem.
Orne poletka leżą już odłogiem,
strasząc cierniami, ostem i łopianem.
Zostały marne winorośla, sady,
wczesnojesiennym muśnięte bursztynem,
które już wkrótce, bez cienia żenady,
wysączą obcy wraz z domowym winem.
Swoi nie wrócą nigdy już w te strony...
Zachodni powiew wygrał z sentymentem.
Chociaż w ich domach wiszą wciąż ikony,
coś zatracili w gonitwie za centem.
Martwi staruszków nadchodząca zima,
bo ma być ponoć śnieżna i surowa.
Na razie - cieszy, niczym u Tuwima,
ta błoga cisza, ta cisza wrześniowa.
Dodane przez jacekjozefczyk
dnia 26.09.2008 23:12 ˇ
4 Komentarzy ·
1240 Czytań ·
|