Gdy szary metal wstrząs bólem przeszyje
w krzyk niemy się wsłuchaj – ja przecież już żyję !
Ja czuję wrażliwie, jak człowiek, tak samo
Jak możesz ! Nie pozwól ! Ratuj mnie mamo !
Ratuj mnie mamo w swej życia rozterce
Pod Twoim sercem moje jest serce
Ono jak Twoje bije tak samo
Czyż tego nie czujesz, najdroższa mamo ?
Pozwól świat ujrzeć w troskach powodzi
Ja życie Twe szare tak chcę Ci osłodzić
Chcę w oczy Ci patrzeć, swą rączką Cię trącić
W twym życiu wystarczy maleńki mi kącik.
Krzyk niemy tak płynie z istoty poczętej
do świata, do serc, które są obojętne
Do ręki aktywnej – dlaczego mnie karzesz ?!
Słuchajcie matki, rozważcie lekarze.
Krzyk niemy tak głuchy, w nadziei tonącej
Nie trwajcie bezczynnie, nas giną tysiące.
Krzyk niemy z trwogą o życie i zdrowie
Słuchajcie, to do Was, polscy Połowie:
Zrozumcie istotę w swej głębi całą
Pośpieszcie, bo kleszcze chwytają znów ciało
Krzyk niemy doprasza się Twojej obrony
Ratuj, wyjm kolec z cierniowej korony.
Głos w obronie życia
- na kanwie debaty sejmowej
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
1457 Czytań ·
|