Przychodzisz nieproszony
Nie należysz do tych, co to pytają ''jak się masz?'' i nie czekają na odpowiedź
W lekceważeniu masz salonową kurtuazję
Bezpardonowo zabierasz się do konsumpcji po ledwo zauważalnym powitaniu
Ale nikt jakoś nie ma ci tego za złe- nawet nie przychodzi do głowy, żeś bezczelny
A potem bez wyrzutów oddajesz się poposiłkowej sjescie
Spod zmrużonych twych oczu próbuję podejrzeć senne obrazy, które wprawiają cię
w euforyczny stan
I tak trwasz bez pośpiechu, bez ograniczeń, aż jakaś nagła kwestia tylko tobie znana
Stawia cię na równe nogi i kieruje ku wyjściu
I zachodzę w głowę- co tym razem cię stąd wygnało- z tego kojącego gniazda, które zasiedlam
Czy sprawy najwyższej wagi, o których nie śniło się nawet filozofom?
Czy pamięć o tych, którzy wyczekują twojej wizyty?
Czy zwyczajnie zew natury, który porywa bezrozumnie a mądrze, pociągając za niewidzialne sznurki podświadomości?
Twój spokój i bezkompromisowość godne są pozazdroszczenia
Wydajesz się nigdy nie wahać, nie targają tobą odwieczne rozterki
Bywasz morderczo niebezpieczny - i takim dałeś się poznać
I choć nie kocham cię wcale, tęsknię za twoją niemal bezdźwięczną obecnością
Tylko pojękujący skrzypieniem wiklinowy kosz przypomina o ciężarze twego istnienia
Przynosisz mi zawsze to ulotne uczucie domowości
I nawet nie jestem pewna, czy mnie jakkolwiek rozumiesz i czy cię w ogóle obchodzę
Ale zdaje mi się, że mięliśmy kilka chwil wzruszeń
I była między nami jakaś pajęcza nić porozumienia
Ty mój, nie-mój angielski kocie
Pojony polskim mlekiem
Dodane przez Harpia
dnia 21.08.2008 03:21 ˇ
2 Komentarzy ·
546 Czytań ·
|