jaskinie jaskółek pękają w szwach
głód aż w chmurach burczy
zaciszem brzmi niebo
nadchodzi pierwszy jesienny dreszcz
ten który kiedyś nakazywał wracać do szkoły
teraz sam na wagary chodzi szukać duchowej strawy
droga się kłania w pas zgniłej zieleni
i karmi wilgoć
drzwi w domach nęcą otwarte
policzek spada na stół studząc blat i potrawy
głowa więcej już na siebie nie weźmie
obojętna jak rodzina manekinów przed i po
teście zderzeniowym z drugim daniem
komu raz łuskano z oczu ciszę
temu rycyna zawsze swój bukiet przypomni
wystarczy zgasić światło
a dusza podejdzie do gardła jak wściekłe psy
i wyssie już obojętną na wszystkie grupy i kasty krew
łatwo zrozumieć że bez śmierci życie traci
smak wieczności gaśnie
jestem niezbędną częścią głodu
Dodane przez ukwiał
dnia 20.07.2008 12:11 ˇ
6 Komentarzy ·
762 Czytań ·
|