wróble szelestem zarośli wracają z odstawki
ulice wiodą na wieczne pokuszenie
im szybciej tym dalej w dnia widmo
słupy lampią się cielesnym światłem
(zbyt ciemno do nawrócenia i wizji)
jest bardziej leniwie i duszno
niż na jakimkolwiek kaflowym zapiecku
jest jeszcze ktoś
kto by zyskał przy bliższym poznaniu uśmiech
jednak kamuflaż łez nie pozwala mu się ujawnić
(deszczowi się bacznie przygląda)
czy aby nie robi błędów i wszystko równo namaszcza
kałuże rozlewają się rzewnie
w namacalne dowody wilgoci
nadchodzi najbardziej kosztowna cisza
przed burzą gdzie czas marszczy śliwki na kompot
a piąta rano nie jest chwilą wyjścia
po dozgonną wdzięczność za możliwość pracy
tam w domach pakuje się kto może
i pośpiesznie wyjeżdża
poza wszelką Boga wątpliwość
Dodane przez ukwiał
dnia 29.06.2008 06:50 ˇ
7 Komentarzy ·
711 Czytań ·
|