Niósł na barana szczęście,
przyszłość ubraną dziś w suknię koloru ekri
zmaltretowaną weselnym szaleństwem po świt.
Drogą pod górę upstrzoną brokatem jaskrów
podążali wolno w kierunku kapliczki
na szczyt, bliżej Boga i zasięgu.
Szeptali obietnice niczym różaniec, w kółko
zapewniali się, że już zawsze... że już nigdy...
Planowali gdzie postawią kufer, zaparkują łóżko,
pili szampana we dwoje wtuleni w marzenia.
Zapach łąki koił zmęczenie,
śpiew ptaków pieczętował przysięgi
od dziś na całe życie
wspólny dom i drzewo i syn,
wyzwania w obliczu wschodzącego
razem.
Uli i Pawłowi 17.05.2008r
Dodane przez el-rosa
dnia 28.05.2008 08:15 ˇ
12 Komentarzy ·
964 Czytań ·
|