wątłymi nitkami w kolorowym szkle
wyżarzam krople wosku wypełniając rysy
w ciszy zaległej po frasobliwych twarzach
z plecionkami srebrnych tarnin przy skroni
przybyło mi stacji na pustych ławeczkach
toczę pytania przez wszystkie trzy światy
po ten czwarty malutki co jest i go nie ma
bo dotknięty mieści się w otworach na wylot
przestrojona niespiesznym czasem na pęczki
zbieram w garść zagwozdki z prochu i gliny
a złota pastylka rozpoczyna codzienną wędrówkę
stopniowo rozpuszczając gorące włosy i niebo
od czegoś powinnam zacząć
zaczynam od drzewa i ramion
i znowu pojawia się człowiek
Dodane przez ElminCrudo
dnia 25.05.2008 21:21 ˇ
4 Komentarzy ·
840 Czytań ·
|