Autor |
RE: Przedurodzajnie |
konto usunięte 61
Użytkownik
Postów: 2
Data rejestracji: 22.09.12 |
Dodane dnia 31.12.2012 16:44 |
|
|
jeszcze się pola zbożem rozanielą,
warkoczem kłosów ziemia zaszeleści.
nad malowanym stawem chmury ścielą
suknie kaczeńcom. z dali łąk, wśród mieścin,
brzozowe panny w biało czarne dłonie
podnoszą zieleń. pod pastelą nieba
bluszcz splata korę, mech dosięga skroni
w konarach. jeszcze trawy lśnią! nad glebą,
twardą w łupinach orzechowej niszy,
zbudzą się ziarna, wróżąc wiośnie plony.
jeszcze nam w polach ziemia, strojna w ciszę,
zapachem chleba złoto zbóż dogoni. |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ (2012) |
albi
Użytkownik
Postów: 35
Miejscowość: kamienica polska
Data rejestracji: 30.04.07 |
Dodane dnia 31.12.2012 12:47 |
|
|
MAJAKI
ze mną coś jest nie tak- nie ma potrzeby domu,
stałej przytulanki. pod przykrótką kołdrą
bez znaczenia kto i kogo pod obejmuje
akademik nie jest domem, podobnie jak dom
nie jest miejscem gdzie można się wyspać i żyć
bez myślenia o piramidzie pierwszych potrzeb.
mnożą się piętra, kiedy połykam własne myśli
nocą w ramionach śpiącej obok nieobecności
zaraz jej napiszę, że w tunelu światło,
co raz nas oślepia, to znów ukazuje
kontur pleców który spina ciepły oddech,
szepty czule odwzajemniane z tym imieniem
ciemnym jak wmawiany spalony most powrotny.
|
|
Autor |
RE: W oczekiwaniu |
Marta MW
Użytkownik
Postów: 1
Miejscowość: Radomsko
Data rejestracji: 31.01.12 |
Dodane dnia 31.12.2012 09:46 |
|
|
Niech już idą tamte po tamto,
niech zatańczy myśl z korowodu,
barwnych świateł, gdy nocą,
znów mi przyjdzie przyjrzeć się słowu.
Niech już idą myśli to tamte,
przygnieciony ciężar z lat całych,
gdy już przyszło z tym swoim światem,
z barwy zdobyć i wytchnień łut cały.
Kwadrans liczy wówczas bezmiarem,
czas spokojem jak życie, jak życie,
gdy to przyszło w spokoju i dalej,
w swej kruchości przy sobie pomilczeć.
Wówczas myśli naszym już torem,
w dalsze rytm prowadzi dla serca,
zdrowszym rytmem to nasze człowiek,
gdy tak bardzo siłą w ich dźwiękach. |
|
Autor |
RE: Czwarte: szanować matkę w sobie |
Rosa
Użytkownik
Postów: 54
Data rejestracji: 13.10.09 |
Dodane dnia 30.12.2012 22:02 |
|
|
Czwarte: szanować matkę w sobie
Nie po to zostaje się matką, żeby formalnie
odpowiadać stereotypom. Szepnęłam.
Co znaczy mniej więcej tyle, że dodatkowe
nie znaczy konieczne. Dodałam niesłyszalnie.
Czego chcesz córko? Ciebie mamo.
Rzucam się w świat dziecka, żeby poczuć się w nim
lepiej, niż we własnym.
Tam przyjaźń i spokój
są bez recepty.
Edytowane przez Rosa dnia 30.12.2012 22:04 |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ (2012) |
konto usunięte 35
Użytkownik
Postów: 149
Data rejestracji: 15.07.09 |
Dodane dnia 30.12.2012 21:22 |
|
|
Nie wszystkie gwiazdy prowadzą do Betlejem
Ruth, czy słyszysz?
Kamienne uliczki nucą pieśń o austerii.
Twarz masz dziś inną, ale oczy te same.
w których nie ma krzyku jak u Muncha.
Jest las i dom - bezpieczny i ciepły. Alojzy
chowa ptaki w rękawach. Zza kołnierza
wyfruwają pękate motyle.
Tak niewiele pamiętasz święta córko
zaklęta w dziewczynkę od Najświętszej Panny.
Ojcze nasz znaczy tyle, co wybawienie.
Stare drzewa wciąż szepczą: Antośka wróciła,
Antośka z Sambora, nieślubne dziecko Alojzego.
Shalom, Ruth, shalom.
|
|
Autor |
RE: Rorata |
januszek
Użytkownik
Postów: 9
Miejscowość: Kiersztanowo
Data rejestracji: 19.03.12 |
Dodane dnia 30.12.2012 14:29 |
|
|
*
Cyganeczko, gdzie twój kraj ?
Czy z przepychu, czy z tęsknoty
Patrzysz na swój pierścień złoty?
Chociaż wozy już nie jadą
Do tamtego Eldorado
To istniało: kiedyś, gdzieś
Łąka, pole, gród i wieś...
Mówią suknie twe kwieciste:
Łąki były rozłożyste
Powleczone perłą rosy
Rozpieszczone od stóp bosych
Deszczyk mył je na życzenie
Ze słonecznym mknąc promieniem
Gdy zraszając się wywdzięczał
To, aż z baśni przyszła tęcza
Czy istnieje gdzieś ten raj ?
Ale nie myśl, bardzo proszę
Że nad twoim biedzę losem
Bo to: Warmia moja miła
Co się za mną tak stęskniła
Że rzęsistym deszczem płacze
Już nie umie łkać cichaczem
Lecą dżdżu łzy i akordem
Docierają do Längforden
Ja jej szlochem przeniknięty
Już nie chodzę uśmiechnięty
Smutkiem patrzę w siną dal
Cóż, że mogę zbić tu szmal
Czy? Czasami nie pobłądzę
Duszę sprzedam za pieniądze
A tam mój spłukany kraj...
A gdy już z tych saksów wrócę
W którą z tęsknot się obrócę:
W biedzie, w zbytku, w gwarze, w nudzie
Ckni się, jak do rorat grudzień
Więc z gordyjskich pragnień matni
Pokłon dam Rorat - Roratni:
Serce - Serc z tęsknoty pękło
Gdy Pan z krzyża: "- Pragnę: " jęknął
Bo nie octem upojenia
Chciał, by spełnić mu "-p r a g n i e n i a:"
Sercem byśmy Go kochali,
Duszą, duchem i tak dalej
Byśmy, doszedłszy tych granic
Nie musieli już - c y g a n i ć -
Bo to jest tęsknota: Naj -
Dała Mu to Jego Mama
/ Lecz, czy musi być z tym sama ? /
On Jej miłość oddał 'z krociem'
Nie zapomniał na Golgocie
Tam ostatnie już rzężenie...
Tak, jak pierwsze zakwilenie...
Krzyk ostatni brzmiał tak samo
W pół urwane słowo: "Ma.. - !!!"
Siłę zaś Boskiego Słowa
Niech w pamięci świat zachowa
Bo: zadrżała Ziemia cała,
I zasłona się przerwała
Odsłaniając: Świętych Święte
- Miłosierdzie niepojęte .
Które skrywa: Boży Raj !
* |
|
Autor |
RE: Konkurs na wiersz październik-grudzień 2012 |
Silvio_bez_koni
Użytkownik
Postów: 12
Miejscowość: Tczew
Data rejestracji: 19.06.10 |
Dodane dnia 29.12.2012 16:34 |
|
|
Nadobniki
no tak jeszcze ktoś jest we mnie kiedy opuścili już
wszyscy odeszli do swoich niemożliwych dni i stołów
do swoich łóżek i herbat do obmywania ciał
i szorowania zębów porozjeżdżali się został dym
kurz i okruszki ciepłe ślady butów przed domem
czy ktoś jeszcze jest we mnie? tak jeszcze jesteś
dzwonisz małym złotym dzwoneczkiem że tak
dzwonisz srebrną łyżeczką jakbyś nas mieszał
w porcelanowej filiżance nie roniąc kropli nie burząc
powierzchni żywą srebrną łyżeczkę cichutko kładziesz
na brzegu
no więc: aby przeżyć trzeba nagiąć prawa natury
w lasach deszczowych gdzie latają węże
umiejętność poruszania się w koronach jak być
lub nie być zjeść albo zostać zjedzonym
nie leć jeszcze nie odchodź - boję się czarnych kwiatów
które wyrastają z oczu więc je opuszczam
rozpuszczone palce zdają się iluzją
wnętrze na powrót wypełniają płuca i nerki
mięsień sercowy wątroba z trzustką żołądek jelita
aż czuję ten ciężar
tak musi być gdy nas porzuca promień
ciemność to ból otwarta rana
wieczny zachód słońca
.
Edytowane przez Silvio_bez_koni dnia 29.12.2012 16:41 |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ (2012) |
kozienski8
Użytkownik
Postów: 250
Miejscowość: Obidza
Data rejestracji: 03.07.08 |
Dodane dnia 28.12.2012 06:11 |
|
|
szelest
szelestem będę kiedy przejdę
mógłbym być szumem ale nie chcę
kocham się w wietrze gdy go słyszę
lecz za nim pozostaje cisza
szeleszczą tylko cicho liście
a ja kim jestem jak nie liściem
z liścia mam serce z liści duszę
i takie we mnie śpią organy
najmniejszy szmer w nich struny ruszy
więc chociaż przejdę pozostanę
Bronek z Obidzy |
|
Autor |
rondo |
stanley
Użytkownik
Postów: 65
Miejscowość: świętokrzyskie-jędrzejów
Data rejestracji: 19.09.08 |
Dodane dnia 28.12.2012 05:51 |
|
|
dyskretny,
bez blasku, niby mistrz, który patrzy
na nieudane dzieło, chowa się w cień.
wchodzę;
dominująca linia skrzypiec wznosi się nad niekonkretny
plusk masy fortepianowej. naśladowanie dźwięków urzeka
i powolnym rytmem kieruje ku szczęściu.
oczarowany
silę się podchwycić źródło. harmonia wypełnia duszę jak
powłóczyste spojrzenie kobiety w wieczornej aurze. pobudza zmysły,
nadciąga rozkosz i przypływ miłości trudnej do skonsumowania.
balansuję,
miniona fraza wznosi się nad zduszone fale westchnień. płynność
pochłania, zatapia ledwie uchwytne motywy, aby wyskoczyć z ukrycia,
ponownie zniknąć i nowym rytmem; wolnym, melancholijnym, ciągnie
w nieznanym kierunku.
odurzenie;
zapis biegnie, pamięć dostarcza doraźnej transfiguracji. przenikam;
gąszcz,symetrię, ekspresję, znikający kontur i arabeski. temat ucieka
spod dźwięcznej linii, zasłania wrzawę narodzin. nabiera splendoru
i godności, rośnie w głębi moich ogrodów. wspieram się o platan, rzeźbię
serce na korze, składam dziękczynienie miłości, . chciałbym uszczęśliwiać,
usiąść na tęczy i zasnąć w powietrzu, zatrzymać obraz nietknięty w swej
przezroczystości, ukryć pejzaż codzienny, pospolity.
wracam
jak człowiek, w którego życie spotkana przez chwilę kobieta
wnosi obraz nowego piękna. ale nie znam nawet imienia
i nie wiem, czy zdołam ponownie ujrzeć i usłyszeć .
zagubiony milczę.
Edytowane przez stanley dnia 28.12.2012 13:10 |
|
Autor |
RE: w razie potrzeby |
maga
Użytkownik
Postów: 2
Miejscowość: Kędzierzyn Koźle
Data rejestracji: 28.12.10 |
Dodane dnia 28.12.2012 02:38 |
|
|
to czarne i wilgotne pod ręką to jest ciało
pęknięte pod korzeniem
miłości złoty trójnóg podtrzymuje
z żebra powstałaś i w żebro obrócisz
oddechu chorągiewkę
suchą różę
wiatrów północnych zdradzi ostrze
języka w którym zapieje kogut
nauczysz się na pamięć
to ty jesteś tym ostrzem
suko ogrodnika
suko ogrodnika bądź nim
zacznie się świtanie żyletek na mokradłach
chcę poczuć wschodzące jaskry
między wszystkimi porami
tylko nocna dotrzymuje
słowa miłość
popuszcza w prześcieradło
http://piosenkispiewanewmokro.blogspot.com/ |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ (2012) |
Coobus
Użytkownik
Postów: 2
Miejscowość: Warszawa
Data rejestracji: 06.01.12 |
Dodane dnia 27.12.2012 20:01 |
|
|
rozmowa przy zapalonym świetle
- - -
powiedz jak bardzo jestem ci bliska
...jak bardzo jestem ci bliska
powiedz że jestem tą jedyną
...że jestem tą jedyną
zatrzepotało
pręty klatki zajęczały
zraniona ambicja śnieży piórami
oswaja ból
pragnie jeszcze wzlecieć
fioletowy krajobraz ziemi niczyjej
nie przyswaja twoich śladów
może tylko ci się wydaje
że stawiasz tam stopę
rozczapierzona determinacja
zahacza o próżnię
wymyślasz dla niej wyczuwalną gęstość
w którą sama nie wierzysz
może po prostu nie masz już palców
opierasz się o nią plecami
ale chyba nie masz też pleców
łapiesz oddech
to jeszcze możesz
myśli stawiają żagle
chwytają wiatr
wielki wóz wpada w koleiny mgławic
świat zasypia
zasypiają zmęczone okiennice
on też zaśnie
zanim jeszcze zgasisz światło
dmuchasz mu w powieki
powiedz że mnie kochasz
...że mnie kochasz
nic już nie mów. |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ (2012) |
zam
Użytkownik
Postów: 102
Miejscowość: Warszawa
Data rejestracji: 10.03.07 |
Dodane dnia 27.12.2012 06:59 |
|
|
Nie pamiętam tej twarzy w Łazienkach
Jak do tego doszło nie wiem. Było kilka piw,
puszek, które po kolei toczyły się pod nogi
na spacerze w Łazienkach. Coraz więcej
wiewiórek kradło z ręki łuskane migdały. W oczach
mnożyły się, podobnie jak krążące nad nimi
czarne krukowate. Przyfrunęły w tym roku wcześniej,
rozkopywały zakopane spiżarnie bez lęku
przed spacerującymi w alejkach. Za zakrętem dopadła
mnie pomimo źrenic pełnych wspomnień młodość
nieznajoma. Takiej się nie odmawia, chociaż
powinno, gdy w sercu pamięć o żonie. Jesień
zasypywała nas złotem i czerwienią liści,
wilgotniała jak mgły na pniu tulipanowca. |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ (2012) |
Maria
Użytkownik
Postów: 93
Miejscowość: Lubuskie
Data rejestracji: 14.04.07 |
Dodane dnia 26.12.2012 18:59 |
|
|
Dzięki pamięci
Kiedy w makutrze ziarna maku umierały tańcząc sambę
miodną zamieniając się w smakołyk
a w moździerzu korzenne królestwo falą
uderzało w nozdrza tak rytmicznie jak tłuczek
o mosiężne ścianki
na tapecie światłocień czas poruszył
serce drgnęło - sanie tamte konie dziadek w baranicy
a nawet świst bata i dzyń dzyń jakoby
w uszach
jechaliśmy na pasterkę pośród śnieżnych hałd wijącą
dróżką w towarzystwie trzaskających drzew i drwin
siwego mrozu
z echa zawodzenia tęsknot samotnego wilka
- auu jestem tuuu
końskie chrapy w odpowiedzi parsknęły najweselej i spod kopyt
iskier wiązka przy księżycu jak srebrna gałązka sosny
no a w saniach bardzo ludzko - Ziutek na organkach kolędę
próbował...
Ciepłe wczoraj wypłoszyło - "mak gotowy" i do wtóru
ciocia Hania oznajmiła że korzenne też utarte.
Ech serdeczne krajobrazy! Pamięć niby krótka - lecz obrazy
ciągle żywe
Edytowane przez Maria dnia 28.12.2012 10:10 |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ (2012) |
Szklanka
Użytkownik
Postów: 8
Miejscowość: Mazury
Data rejestracji: 20.06.09 |
Dodane dnia 25.12.2012 21:01 |
|
|
wiosna lato jesień zima
gdyby w Krakowie był środek jeziora
płynęłabym łódką jak zaprzęgiem konnym
przez rynek prosto na wieżę kościoła
podziwiać panoramę starych uliczek
za górą za rzeką pan ze złotą trąbką
na antenie polskiego radia
gołąb z zakrzywionym dziobem
dziedziczy w spadku ziarna
rozrzucone dziecięcą ręką
na skraju dachu orzeł łopocząc skrzydłem
ociera się o mit historię i Polskę
gdzieś na końcu świata w kraju nad Wisłą
na rynku wiosna rozkłada cały wachlarz barw
gdyby w Krakowie był środek jeziora
łowiłabym latem ryby prosto na patelnię
kuchnia galicyjska na wieży kościoła
znowu jesień kiedy pada pierwszy śnieg
zima zapina guziki wraz ze spisem ulic
gołąb na antenie polskiego radia
|
|
Autor |
RE: z drogi do Edenu |
janusz pyzinski
Użytkownik
Postów: 11
Miejscowość: debica
Data rejestracji: 14.02.09 |
Dodane dnia 25.12.2012 12:20 |
|
|
malwy znów wrócą do ogrodu
gdzie spokój nie ma sobie równych
cisza usiądzie na progu domu
z różańcem godzin w twardniejącej dłoni
oczy zbłękitnieją chabrem
wśród słońcem malowanych zbóż
i mąką zabieleje kłos
przy miodnej drodze młodości
gdzie stałem się cząstką świata
jak kariatyda
dźwigając na głowie cały jego ciężar
przesiewam przez szronowy przetak
ogniki ciszy co przenikają w pieśń płomienia
by żadna łza nie ugasiła go na zawsze
wyrastam jak cierpka tarnina z odłogów
nadziei na lepsze jutro wznoszę wzrok
ku niebu z uporem ptaka wracając na strych
gdzie w kołysce z pajęczyn zasnęło dzieciństwo
gdy buty nie chciały przyjść do mnie
i miska nie rosła wraz ze mną
jeszcze tylko pokroić chleb
żeby dla wszystkich po dawnemu
płaszczem modlitwy otulić dzień
nie odejdę stąd nie odjadę
póki mogilnych nie zamknę drzwi
ręką która siała len na główkach dzieci
kalecząc się w kolcach mroku
nie odpocznę
zanim spustoszy nas milczenie
zostanę tutaj jeszcze chwilę
czas potykając się o zegar
rozpala na drodze ogniska chryzantem
Eden jest we mnie i przede mną
w pielgrzymce dzikich gęsi
coraz mniejszy zaplata skiby
w czarny zagon ostatni przed zimą
stąd ciągle pachnie siano zakazem powrotu
i kwiaty Chagalla na nagim dywanie
improwizują wieczność |
|
Autor |
RE: kiedysie i jakośtaki |
błońskaM
Użytkownik
Postów: 15
Miejscowość: Mińsk Mazowiecki
Data rejestracji: 10.12.09 |
Dodane dnia 25.12.2012 05:56 |
|
|
"Wszystko, co robi człowiek, zużyje się i zniknie,
ale gdyby nic nie robiono, byłoby jeszcze gorzej"
Jan Rybowicz
do wyboru do koloru. buty wszelkiej maści
czekają cierpliwie na zaproszenie. współczesna
technologia pozwala zrezygnować z glansowania.
ot; najwyżej lekko splunąć i przetrzeć mankietem.
mała czarna dynda na szubienicy z wieszaka.
odroczony wyrok; do kiedyś tam. sznur torebki
z lawendą zacieśnia pętle. perfumy wietrzeją.
pająki na chama pchają się ze swoim szczęściem.
jakoś tak wyszło. nie ma do kogo żywić urazy.
kolejny sezon minął, powstało kilka wierszy,
kilka niezapomnianych fotografii. pełna szafa.
niczego nie wyrzucam.
błońskaM
Edytowane przez błońskaM dnia 25.12.2012 05:57 |
|
Autor |
RE: Mój ulubiony krajobraz... (Mgła) |
KERAD
Użytkownik
Postów: 1
Miejscowość: Czernikowo
Data rejestracji: 01.12.09 |
Dodane dnia 23.12.2012 16:43 |
|
|
Mój ulubiony krajobraz
to las
pełen spojrzeń
niejasnych
rzeka o płynnych brzegach
nęceń
dom
trochę jak z bajki
albo przedwiośnianych bajań
szklanych
to także błękit nieba
mniemań
i kłębiaste chmurki na horyzoncie
marzeń
i jeszcze małe drumlinowe pagórki
uniesień
pól szachownice
głosek
może szpaler drzew
niesłownych
po obydwu stronach drogi
donikąd
przepastne grzbiety
fal
żądzy
i piaszczysty brzeg jeziora
doznań
to wszystko zamknięte w jednym oku
szczęśliwym
drugie uwięziło w źrenicy
łżę |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ (2012) |
magmis
Użytkownik
Postów: 40
Miejscowość: łódź
Data rejestracji: 25.10.08 |
Dodane dnia 16.12.2012 20:00 |
|
|
farfocle
coś między fusami od herbaty a frędzlami dywanu się cni
Cortazar podgląda jak przed lustrem waży piersi w dłoniach
jak bardzo chce przeżyć. z nią samotność
Julia liczy kroki. Krok. Dom. Dom. Krok. Krok. Do kanału.
Można tam spotkać w mule pozamykane małże i martwe,
sinoczerwone raki; kiedyś nawet znalazła żółwia w
twardej skorupie. Pobiegła do brata, żeby mu pokazać.
Żółw okazał się szybszy. Julka, nie dziel się swoimi odkryciami,
tylko chowaj! Podobnie szczury- one potrafią wzbudzić strach.
Nawet, gdy są daleko. Ona na moście- szczur w wodzie, a jednak
serce podchodzi do gardła. Nader często można tu spotkać Boga.
Czai się między chachmętami, najczęściej tuż przy olszynie.
Przemyka wśród traw. Krok. Dom. Krok.
Kiedyś trawy były wyższe, Julia wychodziła w pole i ginęła w gąszczu zieleni.
Nie ma mnie tutaj, nie ma! Mam swoją dziuplę. Bóg obok się ociera.
Chyba umiera. Nie jest tak, żeby śmierć była czymś nadzwyczajnym.
To tak jakbyś narysował drzewo.
Przed chwilą go nie było- teraz wypełnia całą kartkę.
świadomość żaby |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ (2012) |
bzd
Użytkownik
Postów: 3
Miejscowość: tarnow / krakow
Data rejestracji: 10.10.10 |
Dodane dnia 16.12.2012 01:07 |
|
|
opuszczone wesołe miasteczka
karuzele się nie kręcą
choć ostatni który nie był dzieckiem poruszył metal
konie wbiły zęby w sierść aż do rdzy inni zamarli
teraz są śmiertelnie zimni szczególnie nowy
czarna madonna na własnej głowie
hoduje kokon z waty cukrowej
już się wykluło i krąży wokół - ślepy szeryf który widział zachód
gdzie twoja mama pyta i pyta szukając śladów |
|
Autor |
RE: matka Konstancja od sierot |
alouette
Użytkownik
Postów: 6
Miejscowość: Czarna Wieś
Data rejestracji: 28.01.11 |
Dodane dnia 14.12.2012 22:29 |
|
|
ucichły falowania piersi. ciało ułożone na metalowej tratwie.
płynie teraz ku słodkiej obietnicy, którą pielęgnowała
jak skarb.
świt przesącza się przez szpary niedomkniętych oczu.
nie łzawią, zahipnotyzowane widokiem.
uruchamiamy ceremonię- dopóki trwa nie czujemy
opuszczenia. przejmują nas detale: umiejscowienie
wieńców, niewłaściwa czerń ubrań.
mówimy o tym co zdarzyło się kilkanaście lat temu
jakbyśmy chcieli odwrócić czas. wtłoczyć tlen w zapadnięte
płuca. zabliźnić pustkę zanim otworzy się jak
stygmat.
przejdziemy do ogródka, po śladach zostawionych
wczoraj. znajdziemy bulwy które wypadły z koszyka,
przeczuwając śmierć.
i nim ziemia zdąży przyjąć owoc, otworzymy rany,
których nie będzie miał kto zacerować.
powtórnie osieroceni. |
|