Postów: 995 Miejscowość: Wieliczka Data rejestracji: 01.06.11
Dodane dnia 25.10.2017 19:11
"Asumpt do tego [...] dały mi wrażenia z ostatniego spotkania autorskiego, na którym prowadzący najpierw (i tak się najczęściej dzieje) szeroko opowiedział o wierszach, wytłumaczył zamysły autora, przekaz utworów i cel napisania tomiku (i trwało to wiele razy dłużej niż czytanie wierszy). Dla mnie późniejsze odczytanie wierszy było już tylko jak dopełnienie formalności, coś jak włączenie kierunkowskazu w połowie zakrętu, właściwie można już było iść do domu.
1. Czy to nie jest tak, że jeśli autor w auto-komentarzu pod swoim wierszem, uznaje za konieczne tłumaczyć jego treść / przesłanie / motywację napisania, to (pod)świadomie sam czuje, że przekazać tego w wierszu mu się nie udało?
2. Czy to nie jest tak, że jeśli w komentarzach pojawia się kilka różnych interpretacji, nie znaczy to, że autorowi w wierszu nie udało się przekazać tej swojej własnej, prawdziwej? Czy to jest w ogóle zaletą, napisać tak ogólnikowo, żeby można było interpretować go na wiele sposobów? Czy to nie jest tak, że autor pisał swoje, a nie to co wkłada mu w usta odbiorca?"
Bywałam / bywam na bardzo wielu spotkaniach autorskich, stąd powyższe spostrzeżenie z lekka mnie skonfundowało. Zdarza(ło) się bowiem, że i ja prowadziłam takie spotkania i niekiedy byłam tych spotkań obiektem.
Wydaje mi się, iż wszystko zależy od prowadzącego owo spotkanie, tak samo jak np. gdzie indziej napisanie recenzji. Prelegent (recenzent) ma gości (słuchaczy) zainteresować; zaintrygować, ale w żadnym wypadku nie może on wykładać przysłowiowej kawy na ławę.
To główny bohater tego konwentyklu, czyli poeta - pisarz ma się wypowiedzieć, i do niego należy wywołanie dalszej dyskusji.
Moja ulubiona Poetka Nelly Sachs (1891-1970) nigdy nie mówiła o sobie wprost, twierdząc, iż z Jej liryków można się wszystkiego o Niej dowiedzieć. Nelly Sachs wyjątkiem nie była, ponieważ każdy z Twórców, który chroni swoją prywatność czyni podobnie. Autor nie musi się przed nikim tłumaczyć, gdyż jego utwór i tak żyje w tylu egzemplarzach, ile ma on czytelników. Z kolei nie ma czytelników-klonów, ale niezmiennie istnieją uwrażliwieni ludzie. Na cokolwiek. Nawet na tę zupełnie nie przystającą do pierwotnego zamysłu Autora, całkiem - zdaniem tegoż Autora - opaczną interpretację jego literackiego dzieła.
"Na początku było Słowo, a słowo było u Boga i Bogiem było Słowo..." (Prolog Ewangelii wg św. Jana)
Postów: 275 Miejscowość: Bydgoszcz Data rejestracji: 26.07.07
Dodane dnia 25.10.2017 02:21
Asumpt do tego co poniżej dały mi wrażenia z ostatniego spotkania autorskiego, na którym prowadzący najpierw (i tak się najczęściej dzieje) szeroko opowiedział o wierszach, wytłumaczył zamysły autora, przekaz utworów i cel napisania tomika (i trwało to wiele razy dłużej niż czytanie wierszy). Dla mnie późniejsze odczytanie wierszy było już tylko jak dopełnienie formalności, coś jak włączenie kierunkowskazu w połowie zakrętu, właściwie można już było iść do domu.
1. Czy to nie jest tak, że jeśli autor w auto-komentarzu pod swoim wierszem, uznaje za konieczne tłumaczyć jego treść / przesłanie / motywację napisania, to (pod)świadomie sam czuje, że przekazać tego w wierszu mu się nie udało?
2. Czy to nie jest tak, że jeśli w komentarzach pojawia się kilka różnych interpretacji, nie znaczy to, że autorowi w wierszu nie udało się przekazać tej swojej własnej, prawdziwej? Czy to jest w ogóle zaletą, napisać tak ogólnikowo, żeby można było interpretować go na wiele sposobów? Czy to nie jest tak, że autor pisał swoje, a nie to co wkłada mu w usta odbiorca?
Edytowane przez mastermood dnia 25.10.2017 11:43
Skocz do Forum:
Pajacyk
Logowanie
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.