Postów: 1736 Miejscowość: Ostrołęka Data rejestracji: 20.09.13
Dodane dnia 18.01.2015 02:22
Jednak coś jest na rzeczy, bo wszyscy mądrym i pięknym słowem PB i ludziom służą, a wyliczeni faktycznie bez zasady porządkującej, bo tylko alfabetyczna byłaby stosowna, a nie chciało mi się, to zapisałam , jak czynił Beckett ,wg tego , co ślina na język przyniosła...***
Edytowane przez silva dnia 18.01.2015 02:22
Postów: 995 Miejscowość: Wieliczka Data rejestracji: 01.06.11
Dodane dnia 18.01.2015 01:40
silva napisał/a:
Znamy wielu/-e pięknie i mądrze piszących księży i zakonnic/ filozofów ( Skarga, Kochanowski ( probostwo), Krasicki, wymienieni poniżej, Chardin, Stein, św, Faustyna, Św. Jan Paweł II, Benedykt XVI, Tischner, Maliński (wybaczyć!) Hajduga, Twardowski, Halik, Boehme, Nycz, Gocłowski, Pascal,
Życiński i inni .
Trzeba odróżnić plebana-beneficjemta od proboszcza-prepozyta (kapłana). Kochanowski w Zwoleniu, podobnie jak proboszcz-beneficjent Łukasz Górnicki w wielickiej parafii św. Klemensa nigdy duchownymi nie byli.
Dzięki protekcjom ówczesnych decydentów, przede wszystkim królów byli to bowiem "beneficjenci-nepoci" względnie "beneficjenci-proteganci", którzy czerpiąc swoje zyski z dochodów określonej parafii. sami nie byli zobligowani do jakichkolwiek duszpasterskich obowiązków. Jedyny warunek, aby zostać powołanym na owo stanowisko, to bezżenność.
Dlatego Jan Kochanowski żeniąc się z Dorotą Podlodowską - nolens volens - musiał pożegnać się ze zwoleńskim probostwem.
Prócz tego, przedmówczyni przypuszczalnie w ramach swej erudycyjnej nadgorliwości, przemieszała autentycznych duchownych-literatów z mistykami (św. Siostra Faustyna) i stricte teologami, a to mimo wszystko należy usystematyzować. Tak pod względem chronologicznym: Blaise Pascal obok arbpa Tadeusza Gocłowskiego? T. de Chardin koło X J.Twardowskiego? Dr Edith Stein mistyczka-filozof koło np. kardynała Nycza? Coś tu nie tak...
Postów: 1736 Miejscowość: Ostrołęka Data rejestracji: 20.09.13
Dodane dnia 17.01.2015 22:53
Powołaniem poezji
jest ocalać wartości najważniejsze
i podeptane.
[i]ks. Jan Twardowski
nieraz mali poeci dobrej sprawie służą[/i]
ks. Jan Twardowski
Tutaj na ziemi można być poetą, ale w niebie poetami są chyba wszyscy.
ks. Jan Twardowski
Tak jak opłatkiem- chcę się dzielić wierszami. Bo jest to dla mnie coś dobrego, serdecznego, co nie jest zatrute nienawiścią, złością, sporami. Wiersze wnoszą ład i harmonię. Odkażają, odtruwają tę dzisiejszą rzeczywistość. Tworzą taki idealny świat, może naiwny dla niektórych, ale poczęty z dobrej woli.
ks. Jan Twardowski
Edytowane przez silva dnia 17.01.2015 22:54
Postów: 1736 Miejscowość: Ostrołęka Data rejestracji: 20.09.13
Dodane dnia 17.01.2015 22:51
Wiersz, podobnie jak wiara, oczyszcza człowieka. Obcując z poezją, człowiek chcąc czy nie chcąc staje się coraz bardziej czysty w swoich ludzkich działaniach.
ks. Jan Twardowski
Pisanie wierszy to również nawracanie samego siebie.
Postów: 1736 Miejscowość: Ostrołęka Data rejestracji: 20.09.13
Dodane dnia 17.01.2015 22:49
Lubię wiersze serdecznie niemodne i szczęśliwie spóźnione. Tęsknię za humorem, który uczy pokory, pozwala śmiać się z samego siebie, ratuje od patosu
Myślę też, że więcej ludzi pozyskałem sobie wierszami niż kazaniami.ks. Twardowski
Postów: 1736 Miejscowość: Ostrołęka Data rejestracji: 20.09.13
Dodane dnia 17.01.2015 22:45
Znamy wielu/-e pięknie i mądrze piszących księży i zakonnic/ filozofów ( Skarga, Kochanowski ( probostwo), Krasicki, wymienieni poniżej, Chardin, Stein, św, Faustyna, Św. Jan Paweł II, Benedykt XVI, Tischner, Maliński (wybaczyć!) Hajduga, Twardowski, Halik, Boehme, Nycz, Gocłowski, Pascal,
Życiński i inni .
Edytowane przez silva dnia 17.01.2015 22:46
Postów: 995 Miejscowość: Wieliczka Data rejestracji: 01.06.11
Dodane dnia 17.01.2015 21:13
Rec. z: Ksiądz Jan Kanty Pytel: "JESTEM. Posłał mnie do was (Wj 3,14)". Budzyń 2014, Parafia rzymskokatolicka p.w. św. Barbary. - ss. 201 [1].
Jak nietrudno się domyśleć, to tytuł omawianej książki zapożyczony został ze Starego Testamentu, z Księgi Wyjścia, stanowiąc tym samym słowa samego Boga, który zapytany przez Mojżesza o Jego Imię w ten oto sposób Mojżeszowi odpowiedział. Natomiast okładkę niniejszej autobiografii określa osobliwe, a przecież konkretne światło iluminujące parafialną świątynię świętej Barbary w wielkopolskim Budzyniu nocną porą.
Nie wiem, czy akurat innego niż piszącą ów tekst, czytelnika, zafrapowało wspomniane, emanujące z tejże okładki - światło osobliwie skojarzone z pomarańczowozłotą jasnością ognistego słupa, gdy "Pan szedł przed nimi [Izraelitami] jako słup obłoku, by ich prowadzić drogą, podczas nocy zaś jako słup ognia, aby im świecić, żeby mogli iść we dnie i w nocy. Nie ustępował sprzed ludu słup obłoku we dnie ani słup ognia w nocy." (Wj 13, 21-22)
Snop ognia [światła] w nocy i jasność nieba za dnia wskazują też, lub przede wszystkim na Bożą Obecność w budzyńskiej Farze, gdzie w Tabernaculum Pan nieba i ziemi wiedzie niezmiennie swym wewnętrznym Blaskiem oraz niesłyszalnym Głosem na swój zbawienny trakt: "z" ---> "do" ---> "ku".
Kiedyś, przed wieloma laty wstąpił na ten Boży gościniec i nim powędrował Autor autobiografii - Ksiądz Profesor Jan Kanty Pytel, biblista, polonista, nieoceniony znawca twórczości Romana Brandstaettera, Organizator Brandstaetterowskich Konferencji na UAM, a później Wydawca nader cennych pod naukowo-poznawczym względem Materiałów Pokonferencyjnych, Założyciel i pierwszy Prezes Stowarzyszenia im. Romana Brandstaettera przy Wydziale Teologicznym UAM.
Ponieważ Ksiądz Profesor nie toleruje wielo- i pustosłowia, dlatego Jego wspomnienia, choć o Nim samym mówią (prawie) wszystko, zanadto rozgadane nie są.
Wobec czego i omawiana publikacja została przezeń wyodrębniona na następujące segmenty:
a) "Zamiast Przedmowy" z jednoczesnym słowem wstępnym samego Autora;
b) "Proboszczowie budzyńscy w latach 1880-1985" ze szczególnym uwzględnieniem historii rodzimej Parafii Księdza Profesora w kontekście
c) "Diamentowego jubileuszu kapłańskiego Autora wyrosłego z zasiewu budzyńskich proboszczów" zakończonego odautorskim
d) "Posłowiem".
Ksiądz Profesor mówi oraz pisze wielce interesująco; powiedziałabym: częstokroć homiletycznie. Jego polszczyzna nie raz i nie dwa przypomina majestatyczne frazy Sługi Bożego Księdza Piotra Skargi. Równocześnie Ksiądz Profesor posiada swoiste poczucie humoru oraz wewnętrzne ciepło, lecz Ksiądz Profesor w żaden sposób nie zniesie bezmyślnej głupoty, co zresztą wynika z piastowanej (od 1976 roku) funkcji Cenzora książek o biblijnej treści; Ksiądz Profesor przekazując w analizowanej publikacji Siebie, uczy nas, czyli swoich czytelników, iż niezmiennie właściwa jest droga czystej intencji. A mianowicie: bezinteresowna praca dla chwały Bożej, by zdobyć nagrodę oraz znaczenie w Bożym Królestwie.
Wyjątkowo piękna oraz dydaktyczna publikacja. Powiedziałabym: bardzo optymistyczne, z mistycznym podtekstem podsumowanie całego życia Księdza Profesora opromienionego lazurową pogodą polskiej złotej jesieni.
Edytowane przez abirecka dnia 18.01.2015 01:07
Skocz do Forum:
Pajacyk
Logowanie
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.