Czystą wodę ryba bańką zmąciła,
a on, wcisnął się w trzcinę i razem szeleszczą.
białoskrzydła w przelocie, na dziobie przysiadła,
kołysze się teraz z oddechem i falą.
Południe. Kamienie puchną z odpływem,
na nich żaby śmieszki grzeją zimne uda.
bocian z precyzją dziób przysuwa, a paź,
po królewsku, finezyjnie oko przymyka.
Dziwny pośpiech, chmury ociężałe cwałują,
wiążą supły. Pod starym pokrowcem rybak
buja z dymem, koduje ostatnie loty jaskółek,
przed skryciem się w sen.
Od zachodu błysk, do grzmotu już osiem.
I trzasnęło w dąb wysoki, hades się otworzył.
Osmaliło rower, wygięło w kokardę, ryba słona,
kamień suchy teraz mokry, śliski,
a kościelny dzwonnik śpi.
Dodane przez Jaśmina
dnia 17.07.2007 20:30 ˇ
6 Komentarzy ·
993 Czytań ·
|