Teraz.
Dodane przez harpro dnia 14.03.2008 13:15
Następnego dnia stoję pod nagim owocowym drzewem.

Poprzedniego przy wódce przekrzykuję hałaśliwe charaktery.
Powtarzam - ogarnij ten uliczny rozpierdol, bądź agentem wywiadu.

Takie są te tańce, trochę perwersji, przemocy, masa krzyku.
Po wszystkim tylko niedoskonale przejrzyste poranki, szczęśliwy
chłód pustych ulic, rynek wygładzony kałużami.
Ona w mieszkaniu, gotowa do wyjścia, albo powrotu.

Bo skoro poświęca się co dnia, ja co dnia kocham.
Taki to układ zawiązany pomiędzy słowami.
Między "nic ciekawego" a "to do zobaczenia"
dwie strony A4, tekst wyjustowany, pogrubione paragrafy
i podpisy - zadziwiająco do siebie niepodobne.

Są jeszcze oni. Jeden kreśli szlaczki i odważnie gryzie landrynki.
Drugi ćwiczy wyobraźnię kłamiąc,
w szkole rysuje długopisem błyskawice na dłoniach.
Całymi dniami z nimi, od "bez niej" do "obok niej".

Niewiele drzew owocowych rośnie w śródmieściu.
Kora szepcze - Wiem, co powiedziałbyś wczoraj.
- Życie, jak rozprysk żaru rzuconego na pokryty wiatrem asfalt.