Zorze poranne.
Dodane przez harpro dnia 08.12.2007 08:46
Zaspałem.
Dwanaście godzin snu, zmęczenie tak wielkie, że nawet tyle nie wystarczyło.
Moi kumple maszerują ulicą Floriańską już od dwóch godzin.
To oni, mają tarcze z dykty i grube teksty.
Ciężko nie zauważyć.

Podnoszę się powoli, mam gorączkę i głowa mnie boli.
Przy ruchu wyczuwam luzy w czaszce, kulisty ból gardła.
Przecież wiesz, że nie noszę szalika, chociaż w nocy wszystko zamarza.
''Nie chciałem cię obudzić, przepraszam.''
''Nie miałeś, być tam, wiesz gdzie?''
''Nie, nie miałem, nie dzisiaj.''
Twoje oczy są malutkie bez okularów.

W kuchni jasność mrozi moje ciało, a może to tylko Ty oszczędzasz na ogrzewaniu?
Przeczesuję włosy łonowe przez materiał bokserek i zapalam tego pierwszego z ostatnich.
Marek podnosi transparent.
Do cholery, przecież nikogo nie obchodzi to, że jesteś homo.
Marek, kurwa, po co ci ten popierdolony free jazz.
Strzepuję popiół na talerz.
Opieram głowę na dłoni, łokieć na stole, stół już dawno oparł się na podłodze.
Mam lęk wysokości kochanie, zawsze chciałaś poznać moje słabe strony.

Zaspałam.
Wychodząc z pokoju uderzyłam dłonią w niedomknięte drzwi od łazienki.
Nie, ja naprawdę nigdy nie przeklinam.
Tylko raz chyba, kiedy Andrzej mnie wkurwił.
Mam niesmak w ustach.
Pomyślałabym, że to po wczorajszym seksie, ale przecież mam tak co rano.

''Agnieszka, posłuchaj, czy szef się zorientował?''
''Nie, raczej nie, ale się skapnie o w pół do dziesiątej.''
''Jezu, nie zdążę. Dobra, zobaczymy się dzisiaj.''
Cześć - Cześć.
Sama mu wspomnisz, że mój boks stoi pusty.
Najlepsza przyjaciółko z czarnych snów o kapitalizmie.
Andrzej siedzi i pali.
On i tak kiedyś spłonie, nie warto tam wchodzić i powiedzieć.

Kluczyki od wozu wrzuciłam do kieszeni i mało nie wypadły, kiedy siadałam na muszli.
Zapewne w tej gazecie nie znajdę nic mądrego, w końcu kupiłam ją wczoraj.
Szczotkuję zęby w pośpiechu, obijam dziąsła plastikiem i akceptuję brak makijażu.
Bagietka smakuje chlebakiem i zasadowym wnętrzem moich ust.
W windzie robi mi się słabo.
Kiedy wspinaliśmy się na Giewont nie dałam po sobie poznać, że boję się wysokości.