ezoteryczny świat
Dodane przez jaropasztii dnia 17.10.2014 17:53
cały ja w ezoterycznym świeci
wśród hipisów klątwa komunizmu
wojna w Wietnamie zbierała żniwo
urodziła matka syna
z miłości w bólu w czepku na głowie
zmieścił się w skali ab-gara


jako brzdąc nauki pobierał
starszy kuzyn sadzał go na piecu
uczył go mówić
na stole u babci setka żołnierzy
on na czele dowodził sitwa kolegów z sąsiedztwa
zawsze w pierwszej linii niczego się nie bał

głęboka świadomość wysokie ego
wiedział że w życiu musi dać wszystko z siebie
płyną do brzegu stromego śliskiego jak szkło
dobry z miłością w sercu
wybrał drogę prostą uczciwego człowieka żołnierza

babcia szybko odeszła
zamieszkał z dziadkiem weteranem
w szkole szedł do przodu bez problemów
jako młody sportowiec duma kolegów

ciężką pracą napoczynał dzień
początki choroby tak nazwali to zjawisko
wyczuwał strach i siły zła jak kruków krąg
nikt mu nigdy nie tłumaczył dławił w sobie lęk

do ogólniaka szedł droga co dnia taka sama
koszula w kratę jak zeszyt z matmy
szydercze uśmiechy krzyżowały sumienie

planował przyszłość chciał pilotem zostać
los pokierował inaczej stał się komandosem
ojca duma rozpierała sąsiadów trafiał szlag

ojciec ułożył się do trumny w listopadowa noc
jakby gdzieś się śpieszył
matka wyjechała do Italii
zostaliśmy sami jak na miedzy kupka łysych kamieni

schronił się za szpitalnymi kratami
żona karmiła go jak skaleczonego gołębia
dzieci małe nic z tego nie zapamiętały
wizje go gnębiły
katastrofy z czasem miały miejsce

teraz gdy dni mijają czas umyka
nie ma z kim pogadać
śmieją się że wariat

otwieram oczy trzeźwo patrzę na rzeczywistość
nie kroczę w biegunem cienia
dzięki za zdrowie Rafaelu

odszedł sąsiad zawsze brakło czasu by pogadać
nie poznał mnie ani ja jego
szkoda

życie płonie naprzód wiatr gna obłoki z nim

w serce zapadam się zmęczony jeszcze tyle drogi