Szmulki
Dodane przez Bielan dnia 16.04.2011 08:11
Prawobrzeżne Wó-Du, zatrute powietrze. Znamy ten rytuał
z okien kamienicy. W pobliskiej bramie pada grad butelek. Meteoryty

za trzy i pół zeta, podane w rękojeściach z logotypem Społem,
własność pewnej drużyny pierścienia, rąbniętego w śródmieściu
u jubilera.

Folwarczna winkiel z Siedlecką - wąski kawałek śliskiego bruku,
toczy się wojna o skrawki banknotów, biletów Narodowego Banku
Polskiego. Wszystko by przetrwać, nie pozostać kiepem. W żadnym
wypadku nie wolno klękać.

Lokalni zbóje piją i nie śpią, podlewają jadem swoje złe dusze.
Szkoda, że właśnie zabłądził tu kolejarz, dostaje żelastwem w okolice skroni,
traci zęby, świadomość, portfel, parę groszy.

Krawężnik wypija ostatni Bałtyk, jest dziesiąty, nikt nie ma złudzeń,

a Prażka spogląda podbitym okiem, na kałużowe odbicie urojeń,
nikt już nie biega za zszarganą piłką, w głębi Otwockiej jest Fabryka Trzciny;
dom dla innych kruków, dla innych wronien.